30 gru 2012

Da Da Da

Nie! Nie o dadaistach chce pisac, choc moglabym, a czemu nie:):):) A no nie, bo tu pisze o kobiecie i dla Kobiety:) Teraz mam w glowie kwestie wyborow i priorytetow. Otoz wiadomym jest, ze kiedy sie jest kobieta i ma sie zycie w swoich rekach postrzeganie swiata jest kompletnie odmienne od owego, gdy wokol ma sie dzieci.
Pamietam luty, kiedy kilka godzin po urodzeniu sie Marysi moja percepcja zostala kompletnie przemianowana. Nagle moje 'ja' bylo bardziej 'ja' maminym niz monicznym, a dotychczasowe priorytety zmienily poziom waznosci lub pozycje na liscie spraw waznych. Kilka miesiecy to trwalo, a obecnie owa hierarchia znowu przezywa transformacje. Kto wie, moze przezywa ja permanentnie, tylko, ze ja tego nie zauwazalam? Owo 'da da da', ktorym raczy mnie Marysia staje sie dla mnie inspiracja. Jej proby samodzielnego siadania bez upadkow i siniakow jest takze inspirujace. Wczoraj Marysia kilka minut stala przy tablicy Mendelejewa i uczyla sie siadac na pupe w sposob bezpieczny. Przygladalam sie jej i uczylam od nowa jak uczyc sie rzeczy waznych i jak wprowadzac je w zycie. Konstans.
Czy ja jestem jedynie Mama czy Kobieta, ktora pelni wiele funkcji, ma wiele umiejetnosci i ogolnie jest zlozona istota? Kim jestem? Okazuje sie, ze wlasnie owo male szkrabiatko pokazuje mi, ze ja jestem Monika, a w niej zawiera sie to i owo.
Okres ciazy to piekny czas wejscia w siebie i ponownego poznania samej siebie. Spotkanie, ktore mozna zafundowac sobie zawsze, choc nie zawsze ten fakt doceniamy - my, kobiety. Spotkanie, na ktore zawsze 'brakuje' czasu bo przeciez zawsze jestesmy soba ze soba wiec nie ma co tracic czasu... Poza tym co tu nowego poznawac? A jednak okazuje sie, ze mozna poznac wiele nieznanych obszarow, mozna poznac siebie. Mysle, ze kobieta jest w tej uprzywilejowanej pozycji, kiedy to celebrujac swoja kobiecosc nie musi stawac na strazy praw kobiet czy feminizmu by byc swiadoma, silna wewnetrznie i szczesliwa istota.
Bardzo chce nie stracic mojego czasu, ktorego doswiadczam ponownie by poznawac siebie sama jeszcze bardziej niz siebie juz znam. Okazuje sie bowiem, ze poznaje obszary, o ktorych nie mialam pojecia i sile, z ktorej nie zdawalam sobie sprawy. A co wazniejsze, owo poznawanie siebie przynosi ogromna wartosc, mianowicie ulatwia ustalanie priorytetow. To zas sprawia, ze z ogolnego zagubienia i marazmu wkraczam w kraine soczystych barw i smakow. To jest pieknym stanem, w ktorym wszystko jest jasne, oczywiste i nie wymaga dyskusji.
Pozdrawiam

29 gru 2012

System. Orwell. Wspolczesnosc.

A bylo to niemalze tak: 'Wszystkie zwierzeta sa rowne, ale swinie rowniejsze!'
Zupelnie niedawno, po bardzo dlugim okresie analiz i przemyslen postanowilam sprobowac czegos czego nigdy nie czulam i co do mnie nigdy nie przemawialo. Poczynilam w tym kierunku wszytsko co bylam w stanie uczynic by wejsc na nowa droge i osiagnac na niej sukces. Wiele emocji, determinacji i konwersacji temu towarzyszylo, a ja zabiegalam we wlasnym wnetrzu o to by byc na tej drodze najpelniej i najprawdziwiej jak potrafie. Zabiegalam o wlasne przekonanie, higiene mysli i wypowiadanych twierdzen. Zrobilam co moglam. Sukcesu nie odnioslam. Mozna powiedziec - poazka!
Czy oby na pewno?
Przez wiele lat odmawialam sobie szansy dotarcia tam gdzie wedlug swoistej samowiedzy byloby mi najlepiej. Nie mam na mysli konkretnego miejsca na ziemi, ale konkretne zycie. Odmawialam sobie bo wbite mialam do glowy, ze i tak sie nie uda, ze nie warto marnowac tego co juz jest na liche proby, ze ja sobie nie poradze, ze jak to mowia, za wysokie progi na moje nogi. Wynik jest oczywisty, wrecz zero-jedynkowy - nie podejmowalam dzialan wiec nie osiagnelam tego co bylo w zasiegu reki. Spodziewasz sie innego rezultatu?
Byl tez inny scenariusz, mianowicie podejmowalam sie wszystkiego co podlecialo. Niewazne, ze nie mialam sily, a 24h w sposob doslowny bylo zbyt skapym czasem by zrealizowac nalezycie to czego sie podjelam. Wiec kolejna oczywistosc - robilam coraz wiecej, a jakosc byla coraz nizsza. Znowu mnostwo dzialan, a sukcesu nie odnioslam.
Ostatnio natomiast postanowilam wykorzystac wiedze zdobyta przez te lata doswiadczen i podjac decyzje spokojnie, bez presji. Tak tez sie stalo. Decyzje podejmowalam ponad rok i mysle, ze podjelam ja zupelnie swiadomie. Problem polegal na tym, ze zapomnialam, ze ja juz wiem w czym jestem dobra, a do czego nie powinnam sie zabierac. Zapominajac o tej istotnej kwestii zaangazowalam sie w cos co primo do mnie nie pasuje (bo nie wynika ze mnie, jest jedynie tepym powielaniem ustalonego systemu), secundo bo nie jestem w stanie w to jednoznacznie uwierzyc. Zaangazowalam sie wiec i co sie okazuje - bardzo szybko przypomnialam sobie kim jestem i do czego jestem i co na pewno mi daje radosc i spelnienie, a co nie. Taka lekcja trwala stosunkowo krotko, nauczylam sie z niej jeszcze kilku drobniejszych detali i doszlam do prawdy najistotniejszej - KAZDY MA SWOJA DROGE, A SYSTEM JEST ZAWSZE POZBAWIANIEM JEDNOSTKI JEJ WLASNEGO 'JA'. Nie oceniam obecnie systemu jako takiego, wiadomym jest, ze wielu ludzi dobrze sie czuje w systemie, ze system moze zawierac w sobie jaies walory, chodzi mi jedynie o to, ze ja i system nigdy nie wspolgralismy i jak widac wciaz nie wspolgramy. Poniewaz po raz kolejny do tego doszlam, analizuje system z absolutnie osobistego punktu widzenia. Nie interesuje mnie przeciez pisanie rozpraw na ten temat, jedynie moj wlasny kawalek podlogi i to co sie na nim dzieje. Dla mnie spotkanie z tym nota bene bardzo sensownym i pozytywnym systemem jest wciaz jedynie metoda na tresure. Jesli poddasz sie tresurze, bedziesz pilnie wykonywal wszystkie sztuczki otrzymasz obiecana nagrode. Jesli podejdziesz do systemu jak artysta, ktory chce cos zmienic lub ulepszyc, itp. - zostaniesz sam. W przenosni i doslownie. Co ciekawsze, ow system w spososb zupelnie otwarty mowi o potedze duplikacji, ktora stosuje, o jej sile i mocy razenia. To wlasnie korzysci jakie plyna z duplikacji sprawiaja, ze tak bardzo jest promowany. Du(p)lik-akcja. Innymi slowy, jesli nie staniesz sie swinia, na zawsze bedziesz poza kregiem.
A teraz troche zmienie nurt. Czy istnieje cos takiego jak zycie poza systemem? Czy ja, z moim wolnosciowym i niezaleznym podejsciem do zycia radze sobie poza systemem? Pieniadze to system. Zywnosc to juz tez system. Transport to system. Zdrowie to system. Wojsko, kredyt, szkolnictwo... Mam kontynuowac?
Wlasciwie w moim zyciu nie wydarzylo sie nic specjalnego. Poznanie kolejnego systemu jest przeciez dla nas wszystkich codziennoscia. Szczesliwie sa jeszcze systemy, w ktorych byc nie musimy i mamy prawo do nich nie dolaczac lub z nich zrezygnowac. Tak sie wlasnie stalo w moim przypadku. Odeszlam z systemu, w ktorym bardzo chcialam byc i na sile sie do niego naginalam by sprostac treningowi. Niestety nie bylam zdolnym adeptem. Czy mi zal? Szczesliwie nie zal mi. Cale to wydarzenie, ktore niewiele znaczy poprowadzilo mnie do spotkania sie z sama soba, do podjecia lektury z innego poziomu i nurtu, do ponownego zglebienia mojego wlasnego JA, w ktorym jest mi dobrze, bezpiecznie, do ktorego naginac sie nie musze i nie jestem poddawana tresurze. Jestem tu. Po prostu tu jestem i wrocilam do tego miejsca z ogromna ulga i zadowoleniem.

23 gru 2012

Swiateczne zyczenia

Wszelkie swieta sa okazja do tego by sie zatrzymac, pomilczec i pobyc ze soba w otartosci, radosci i spelnieniu. Wszelkie swieta sa po to by przypomniec sobie co jest dla nas naprawde wazne, by powrocic do zrodel.
Teraz zblizaja sie swieta Bozego Narodzenia, swieta, ktore znam od dziecinstwa, sa we mnie gleboko zakorzenione. Z okazji tych swiat zycze Kazdemu wdziecznosci za to co bylo i bedzie, a nade wszystko za to co jest, pokoju w sercu, radosci, milosci i otwartosci na wszystko to co jest.
Wszelakiej szczesliwosci!
Monika

22 gru 2012

Bez tytulu

Miewasz czasem chwile, kiedy chcesz odizolowac sie od swiata na jakis czas i pobyc ze soba?
Ja miewam i to dosc czesto. Pewnie z natury jestem samotnikiem lubiacym tlumy, i tak... lubie sie odizolowac i pobyc ze soba. W zasadzie nie wiem czy slowo 'lubie' jest tu odpowiednim, moze jest to stan wpisany w moja natura, jest czescia mnie tak jak moj glos, cialo czy ksztalt nosa. Izolacja...
Moje jestestwo coraz bardziej degraduje popularna oferte wspanialych metod na zycie. Z nich sie wywodze, przyznaje bez bicia. Wychowalam sie jak wiekszosc na szklanym ekranie i na informacjach podawanych do publicznej wiadomosci. Dobrowolnie lub przymuszona uczestniczylam i wciaz uczestnicze w roznych systemach, ktore tworza sie wciaz jak grzyby po deszczu, totez jestem tym wszystkim przesiagnieta. Zwyczajna izolacja nie ma na celu odciecia korzeni, prowadzi jednak do ich prawdziwego rdzenia.
Po raz kolejny podejmuje wewnetrzny dialog dotyczacy mojego rdzenia, mojego rzeczywistego DNA, mojego sensu bycia. I powiem Ci, ze odejscie z zakrzyczanego swiata jest niezwykle zdumiewajacym wyzwaniem. Zawsze gdy zyskuje upragniony stan wyciszenia, uspokojenia, prawdy i pewnosci doswiadczam niezwyklego pokoju i pewnosci, ze jest wlasnie tak jak jest dobrze. Zawsze gdy wkraczam w podwoje samej siebie, czuje sie tam niezwykle bezpiecznie, czuje, ze jestem zawsze mile widziana i bezwarunkowo przyjeta. Czuje, ze tam zyskuje madrosc, ktora dotyczy mnie i mojego zycia i ktora nie ma skutkow ubocznych.
Widzisz, nigdy specjalnie nie znalam sie na lekach, szczesliwie wiedza taka nie byla mi potrzebna, teraz jednak co chwile poznaje nowe specyfiki, ktore maja uleczac lub poprawiac, stymulowac lub zaleczac. I niesamowite jest, ze wszystkie one, niezaleznie od zastosowania i aplikacji maja jedna ceche wspolna, mianowicie maja skutki uboczne. Jednym slowem przyjmujac jakikolwiek specyfik zawsze dokonuje wyboru pomiedzy mniejszym i wiekszym zlem, tak jakby nie istniala opcja dobra... A przeciez wiekszosc z nas, niezaleznie od regionu swiata w cos wierzy i to cos lub ten Ktos jest dobry. Jak wiec to mozliwe, ze 'dobro' nie jest naszym chlebem codziennym?
Dzis powracam do zrodla, do czegos co niezwykle odczulam kilka lat temu i bylo mi w tym dobrze i tak niezwykle chcialam w tym trwac, ale mi sie nie udalo, potem pozmienialam sciezki czasem po to by zrobic sobie przerwe, czasem po to by dojsc do celu szybciej, troche na skroty. Wracam do zrodla. Dzien jest pochmurny, deszczowy, w domu zapach zupy i cisza. Mam nadzieje, ze to co poznaje bedzie juz stabilne i nie bedzie potrzebowalo kolejnych eksperymentow. Choc z drugiej strony wiem, ze eksperymentowanie na oczach ludzi jest we mnie wpisane tak samo jak samotnosc. Pewnie nam wszystkim tego potrzeba!

8 gru 2012

Dziekczynienie 2012

Witaj,

zapraszam Ciebie do wspolnego dziekczynienia w intencji mijajacego 2012 roku. Wybacz niedopracowanie techniczne, nie robie takich rzeczy codziennie i nie przewidzialam wszystkich trudnosci. Wierze jednak, ze nie przeszkodza Ci one w osiaganiu glebszej i glebszej wdziecznosci.

Zycze Ci wszystkiego dobrego!
 

Wspolne dziekczynienie - ZAPROSZENIE

Witaj,
z ogromna radoscia wysylam Ci zaproszenie na wydarzenie, ktore odbedzie sie dzis wieczorem. Wierze, ze znajdziesz chwile by mi towarzyszysc bo wieczor jest nietuzinkowy.

ZAPROSZENIE

Pozdrawiam,
Monika

Motor

Lubisz motoryzacje? Ja uwielbiam! Uwielbiam siedziec za kolkiem i przekraczac granice. Uwielbiam wolnosc jaka wowczas czuje gdy jestem pania wlasnego swiata. Uwielbiam spryt manewrow. Uwielbiam te chwile, ktore sa wazne dokladnie w chwili, gdy sie dzieja! Uwielbiam je!
Jak wiesz z ostatnich moich wpisow - przezywam nowa podroz, nowe wyzwanie na ktore sie samodzielnie porwalam. Pewnie niektore z Was wiedza takze, ze mam malenkie i cudowne wyzwanie kazdego dnia, czyli moja coreczke, z ktora systematycznie odwiedzam lekarzy i szpitale. Wczoraj doswiadczylysmy traumy. Ja na pewno, mysle wiec, ze ona jeszcze bardziej. Dzis zastanawia mnie jak daleko mozna naginac, czy tez jak bardzo mozna przekraczac granice w imie dobrej intencji lub najprosciej - w imie czyjegos dobra? Nie wiem tego.
Wiem natomiast, ze dzis moja glowa jest pelna mysli. Mysle o roznych rzeczach, osobach i doswiadczeniach. Mysle o sobie, wlasnych reakcjach i wlasnych wyborach. Nie ma we mnie checi dokonywania analiz, zwyczajnie przeplywaja przez moja glowe rozne doswiadczenia, punkty widzenia, reakcje... I przyszlo mi do glowy takie malenkie 'cos'. Pewna drobna mysl, ktora przychodzila zapewne wczesniej, moze kiedys powroci, ale wlasnie dzis ma dla mnie znaczenie wiodace. Mimo, ze mam jakis cel, do czegos daze w swojej zyciowej podrozy to najwazniejszym celem obecnie jest dla mnie bycie wytrwala. Wytrwala w kilku podjetych decyzjach i kilku rozpoczetych dzialaniach. Wytrwala bo tylko w ten sposob moge naprawde przezyc to co przezywam. Bez zalamania sie, bez zbytniej analizy, bez uszczerbku na zdrowiu psychofizycznym. Jesli juz jakies decyzje podjelam - mam w nich wytrwac tak dlugo jak bede mogla. Nie musze sie obawiac braku elastycznosci czy otwartosci bo jedno z drugim nie stoi w opozycji.
Wczoraj wieczorem mala Marysia, ktora przezyla strasznie ciezkie 2 godziny swojego zycia w szpitalu po krotkiej drzemce smiala sie i bawila z nami jakby nie bylo tego co wczesniej i tego co potem. My oczywiscie wiemy, ze to wszystko pozostaje, jednak sila jest ogromna by nie zatrzymac sie tam gdzie sie bylo, ale stanac tu gdzie sie jest. Dokladnie jak ona. Radowala sie nowymi chwilami, nowymi zartami i zabawami, nowym czasem, kolejnym czasem jaki dal jej los.
Zaczelam dzis od motoryzacji i nia skoncze - moim motorem na dzis jest owa wytrwalosc w chwili, ktora sie wlasnie dzieje. Zgoda ze soba, z wlasnym sercem, sumieniem, odczuciem i wiedza. Prawda, z ktora przezywam kazda chwile swojego zycia.
Tu i teraz.

7 gru 2012

WDZIECZNOSC

Ponad 2 miesiace temu rozpoczelam organizowanie tzw. 5-minutowek wdziecznosci. Pomysl wzial sie z prozaicznej sprawy, otoz kolejnych miesiecznych urodzin mojej coreczki Meriam. Pomyslalam sobie, ze to swietna okazja by cieszyc sie z darow jakie mi zycie przynioslo. Cieszyc sie razem z innymi. Normalnie, gdybym mieszkala blizej moich serdecznych znajomych - pewnie zaprosilabym ich do domu, moze jak za dawnych czasow zapalilibysmy dziesiatki swieczek, zagrali na gitarach, saczyli wino i rozmawiali, spiewali, cieszyli sie spotkaniem az do samego rana. Jednak poniewaz dokonalam w zyciu wyboru o emigracji, nagle perspektywa stala sie inna i nie moge juz tak po prostu zaprosic znajomych na lampke wina by swietowac Marysiowe urodzinki. To co mam, to mam ten swiat, swiat internetu, dzieki ktoremu jestem w kontakcie z tymi, ktorzy znacza dla mnie wiele. Nieskonczenie wiele.
Internet oczywiscie nigdy nie odda tego co moze sie wydarzyc w trakcie spotkania indywidualnego, ale wiele z nas ma juz pelna swiadomosc, ze czesto jest to glowna droga 'przebywania' z drugim czlowiekiem i jesli inni czuja podobnie - mozna sie na tej drodze opierac dosc stabilnie i swiadomie. Jesli odczuwanie nie jest podobne - drogi sie rozchodza. Takie jest zycie. Ludzie przychodza i odchodza.
Ja jednak chce powiedziec o tym, ze Wy, ktorzy jestescie w Polsce, z ktorymi spedzilam fantastyczne chwile, ktorzy mnie wspieraliscie i napawaliscie natchnieniami znaczycie dla mnie wiele do dzis i dzis mi Was zwyczajnie brakuje. Kto wie, moze dzis moge byc wdzieczna jedynie za to co bylo i juz pozostanie w przeszlosci, a moze jednak nasze drogi znowu sie zejda? Ktoz to moze wiedziec? Nie ja, nie Ty... Nie teraz. Dzis natomiast dziekuje za kazda osobe, ktora w moim sercu zasiedziala sie na zawsze, bo to serce jest tak nieslychanie wypelnione. Dziekuje, ze byliscie niegdys i jakos jestescie nadal. A nawet jesli juz Was nie ma to takze dziekuje, choc przyznac musze, ze ze smutkiem dziekuje:)
Chce jeszcze jedno slowko napisac o tym co sie dzieje gdy dziekuje. Moze zastanawiasz sie czemu ciagne te 5-minutowki? Ludzi nie przybywa, wrecz przeciwnie - ubywaja. Ludzie zabiegani w swoich swiatach nie maja czasu wowczas gdy Ty go masz, lub zwyczajnie nie maja ochoty by teraz dziekowac, lub by dziekowac za to co proponujesz. Po co wiec to robisz?
Hmm, po co to robie? Bo okazuje sie, ze gdy zaczynam dziekowac jest mi lepiej. Jest mi latwiej zniesc trudne sytuacje, zrozumiec je i nauczyc sie w nich samej siebie. Latwiej mi osiagnac pokoj wlasnie wtedy kiedy wokol wszystko jest wzburzone. Pomyslalam sobie nawet, ze sama akceptacja tego co jest, zgoda na wydarzenia nie sa jeszcze tak silne jak wlasnie wdziecznosc za nie. Wiadomo, ze na poczatku nie w glowie nam bycie wdziecznymi za trudy zycia. Ja mam podobnie. Jednak uwierz mi, zawsze gdy juz dojde pokretna droga do etapu, ze chce dziekowac za to co sie dzieje - zaczynam byc spokojniejsza, bardziej zadowolona, rozluzniona i czuje jakbym wiedziala kim jestem, zamiast byc jakims bezimiennym wiezniem wlasnych emocji.
Tak. Wdziecznosc zaczyna miec dla mnie coraz wieksze znaczenie i dlatego tak zabiegam o nasze 5-minutowki bo wierze, ze one sa czesto najlatwiejszym i jednoczesnie najbardziej efektywnym sposobem na przezycie kluczowych momentow zycia. I wierze ogromnie, ze owo doswiadczenie jest czyms wiecej niz indywidualnym rozpoznaniem. Wierze, ze to cos takiego co kazdy z nas moze zaaplikowac i sie cieszyc efektami. Wierze, ze kazda Kobieta, od ktorej tak wiele zalezy - stan psychiczny jej i jej dzieci, jej rodziny, jakosc jej przedsiewziec zawodowych - moze w niezwykly sposob zadbac o siebie dajac sobie prawdziwy eliksir wdziecznosci, ktory pomaga okielznac emocje, pozostac cierpliwa i konsekwentna i najzwyczajniej w swiecie szczesliwa. Szczesliwa Kobieta.


Kolejna 5-minutowka odbedzie sie jutro. Poswiecona ona bedzie calemu 2012 rokowi. Jesli chcesz dolaczyc to zapraszam. Po prawej stronie na tym blogu jest utworzona podstrona o 5-minutokach i jest juz zamieszczona informacja o tej jutrzejszej. Jesli natomiast jestes uzytkownikiem Facebook'a - zapraszam Cie tu: 5-minutowka dziekczynienia FB

DZIEKUJE, ZE JESTESCIE!

6 gru 2012

Kobieta w szale

No tak! Dziś się poddalam i hormonom i emocjom bo ileż można być silnym i statecznym? Wyrazilam swoje niezadowolenie słowami, mimika twarzy, postawa i łzami. Wszystko poszło razem w kilku odsłonach.
Można było inaczej? Na pewno tak, ale ja zrobiłam dokładnie to co zrobiłam i zachowalam się jak się zachowalam. Potem poszłam nad morze i zdałam sobie sprawę z tego, ze właściwie dawno tak nie wybuchlam! Ze niegdyś zdarzało się to niezwykle często i soczyscie, a dziś bywa sporadycznie i pomyślałam sobie - jestem na dobrej drodze do tego spokoju i tej harmonii jakie chce osiągnąć. Mam jeszcze wiele do zrobienia ale przynajmniej jestem na właściwej ścieżce.
Czasem takie chwile mnie sama przyprawiaja o mdłości. Grrrr

5 gru 2012

Jestem niezwykle zadowolona

Kazda rozmowa z druga osoba, rozmowa na ktora znajdzie sie czas i chec jest dla mnie bogactwem. Kazdy tekst, komentarz jaki ktokolwiek pisze pod moimi slowami lub o nich sa dla mnie istotnymi cegielkami, ktorymi rozbudowuje swoj swiat. Kazda chwila, w ktorej bylam niezwykle bliska samej siebie ma wartosc diamentu. Dzis mam poczucie, ze przeszlam droge z jednego, na drugi kraniec swiata - od rozpaczliwej nerwowosci, po produktywna radosc. To jest moim powodem do zadowolenia.
Dziekuje za kazda rozmowe jaka udalo mi sie dzis przeprowadzic, za kazde slowo, ktore moglam uslyszec i wypowiedziec. Dziekuje za wszelkie bogactwo chwil i momenty tworczego opanowania. Dziekuje za chwile, w ktorych wygralam i z radoscia moglam spojrzec na wlasne odbicie w lustrze.
Dziekuje!

Jedno wiem

Jedno wiem na pewno - zyje!
Nie wiem jak
Nie wiem gdzie
Nie wiem kiedy
ale wiem
Zyje
Zyje w sobie
Tobie
Ich
Zyje
Zyje wczoraj
jutro
teraz
Zyje
Zyje bo narodziny
Zyje bo smierc
Zyje
Jedno wiem na pewno - ZYJE!

Informacje i wibracje

Mawiaja madrzy ludzie, ze trudny czlowiek i trudna sytuacja to szanse na cwiczenie serca i charakteru. Ja chyba mysle podobnie, co wiecej doswiadczam w pelni takiego wlasnie zestawu. Dokladnie widze jak latwo opanowac siebie i cwiczyc swoj charakter w sytuacji gdy idzie o ludzi mi obcych, lub nie zwiazanych ze mna emocjonalnie, i jak trudno wowczas gdy osoby te sa ze mna bezposrednio zwiazane. To jest dokladnie wyzwanie.
Rozdzielenie swoich mysli, emocji, reakcji i czynow po to by zobaczyc jakie jest zrodlo wyzwania to ogromnie wielkie przedsiewziecie. Dostrzec czemu mnie cos drazni lub czemu jestem slaba wobec nowej sytuacji jest czasem zadaniem, ktore postrzegam jako niewykonalne, nierealne. Wiem, ze jest mozliwe, jednak gdy staje w prawdzie sama przed soba, widze zwyczajnie, ze nie potrafie. Moze nie potrafie teraz, moze w ogole, moze potrafie jednak nie wiem o tym, ale stan mojego serca i umyslu w danej chwili mowia mi - nie umiem.
Zdaje sobie sprawe, ze ludzie, ktorzy daja rady innym bo czuja takie powolanie lub biora za to pieniadze natychmiast daliby mi conajmniej kilka metod jak sobie wowczas ze soba poradzic, ale uwierz mi - nie ide na latwizne w zyciu i jesli mowie, ze w danej chwili nie potrafie, to ozncza dokladnie to co mowie. I szanuje swoja niemoc. Nie wiem czy potrafie szanowac niemoc innych ludzi, ale staram sie szanowac swoja niemoc. Czuje, ze to pomaga mi wlasnie okielznac swoje mysli, reakcje i emocje w konfrontacji z trudnym dla mnie czlowiekiem.
Nie wiem takze, czy moje doznania znane sa mezczyznom, ale jestem przekonana, ze kobiety wiedza o czym mowie. Mysle, ze kobieta ma na tyle odmienna strukture od mezczyzny, ze faktycznie odczuwa rzeczy, ktore dla mezczyzny sa na zawsze niewiadoma. I chyba podobnie jest teraz - polaczenie przeroznych odczuc czasem zwodzi mnie i zaslania cel glowny, choc ponoc mezczyzni potrafia trzymac sie celu bardzo mocno. No coz - ja bym tak chciala, coraz lepiej mi to wychodzi bo z wiekiem sie tego ucze, jednak to wciaz jest proces - proces uczenia sie jak radzic sobie z zyciem w trudnych sytuacjach:)

4 gru 2012

Pewnosc niepewna jak pisal ksiadz piszacy wiersze

Bo kazdej z nas zdaje sie, ze mamy racje. Jedna bardziej w biznesie, druga w duchowosci, jeszcze inna gdzies w religii, a kolejna w tradycji. I tak mozna wymieniac bez konca bo kazda z nas ma wlasne powody by twierdzic, ze wlasnie jej droga jest sluszna. Czy jednak owa pewnosc nie jest zbyt pochopna? Czy odrzucanie innych mozliwosci jest na pewno slusznym wyborem? Bo niby koncentracja na drodze, jak mawiaja wspolczesni pasjonaci amerykanskiej filozofii zycia - celu, prowadzi do jego osiagniecia, ale czy nie jest tak, ze koncentracja na jednym mierniku zamyka oczy na pozostale? Skad ta pewnosc, ze osiaganie celu winno byc trescia zycia? Winno byc celem samym w sobie? Skad pewnosc, ze kultura w ktorej wyroslam jest jedyna sluszna? A ci inni sa na pewno w bledzie? To samo jesli chodzi o religie, medytacje, itp. Co jesli nasz maly swiatek jest kompletnie za maly by widziec co jest sluszne, a co nie? Co jesli dzis upieram sie przy swoim, a za 10 lat sie tego usilnie bede wypierac? Albo przynajmniej bedzie mi wstyd....
Pewnosc niepewna i pierwsza milosc, ktora nie musi byc ostatnia.
A tyle ksiazek powstalo na temat zycia. Jak zyc, jak nie zyc, co jest madre, a co nie, co jest udowodnione, a co nie jest. Tyle ksiazek powstalo, a jesli Ciebie zapytam - czy wiesz jak zyc? Jaka bedzie Twoja odpowiedz? Czy masz metode na siebie, na wlasne zycie?
Jesli o mnie chodzi to nie mam tej metody. Mam poczucie jakoby kroczenie zgodnie z przeczuciem bylo dobre dla mnie, jednak widze, ze czesto nie potrafie sluchac wlasnego czucia, slucham zas rozumu. Nie mam jednak pewnosci, ze to blad. Wlasciwie dochodze do wniosku, ze nie mam pewnosci w ogole. Decyzje, ktore podejmuje obecnie, niby tak mocno osadzone w realiach takze nie moga byc na pewno sluszne. Bo skad mam wiedziec, ze sa wlasciwe? Jedyne co mi pozostaje to zadawanie pytan i wsluchiwanie sie w odpowiedzi, ktore do mnie docieraja. Pozostajac jednak w swiadomosci, ze zaledwie czesc mozliwych odpowiedzi jestem wladna uslyszec, czesc z owej czesci rozumiem wlasciwie, a poza tym istnieje cale spektrum mozliwosci, o ktorych nigdy nie bede miala pojecia.
Pewnosc niepewna.

2 gru 2012

Wyzwania

Pamietasz jak kilkanascie dni temu zamiescilam post o wyzwaniach? O tym jak staje u wrot kolejnego wyzwania i ze poniekad sama do tych wrot odnalazlam droge? Ciekawi mnie czy zastanawialas sie nad wlasnymi wyzwaniami? A moze zastanawialas sie co sie dzieje z moim wyzwaniem? Wiadomym jest, ze najwazniejsze to zyc wlasnym zyciem po to by je dobrze przezyc, jednak jak wiemy z praktyki, czasem uwaga nam ulatuje wysoko w przestworza i zaczynamy interesowac sie tym co slychac u sasiada Kowalskiego:) Tak, tak. Warto byc szczerym wobec siebie. Hipokryzja nie poplaca.
Otoz jestem w trakcie wlasnego wyzwania. Czuje, ze czas jest swietny, ze decyzja o podjeciu kolejnego kroku byla jak najbardziej na miejscu, ze czas milczenia i pasywnosci jakiego doswiadczalam byly niezwykle potrzebne do tego by dzis, tu i teraz postawic kolejny krok. Nie jest latwo, niewiele spraw jest zaplanowanych. A jednak dzieje sie jakis wir zdarzen, jakies konsekwentne przenikanie sie kolejnych rzeczywistosci.
Zmiany...
Gdy zdecydowalam sie na emigracje, od kilku osob uslyszalam zeby sie nie zmieniac i rozumiem, ze slowa te byly swoistym komplementem, jednak ja tu przyjechalam by pomoc sobie dojrzec, pomoc sobie przemienic to co jest destrukcyjne dla mnie samej na to co jest tworcze. Przyjechalam co jest wynikiem zmiany i jednoczesnie zmieniam sie co jest jej konsekwencja. Czyzby maslo maslane? A moze naprawde jedno z drugiego w zyciu wynika? Moze naprawde stagnacja, ktora jest przyzwyczajeniem lub oznaka strachu przynosi smierc, zas stagnacja, ktora jest wewnetrzna podroza daje zycie?
A dzis... Dzis ucze sie jak najpiekniej doswiadczyc nowego wyzwania. Ucze sie jak pozostajac 'soba', podjac szabelke i roztapiac osobiste granice, uwalniac sie od wlasnych krat, osobistych dyb po to by stawac sie coraz bardziej wolnym czlowiekiem. Dzis widze jak kazde zadanie jakie mam wykonac kosztuje mnie cale dnie mentalnych, emocjonalnych i duchowych przygotowan, okazuje sie bowiem, ze wcale nie jest latwo tak po prostu wstac, pojsc i zrobic. I wiesz co? Zawsze gdy uda mi sie roztopic owa lodowa szybe, ktora ukazuje swiat, lecz nie pozwala do niego wkroczyc - jest mi dobrze. Ciesze sie, ze udalo sie roztopic kolejna warstwe lodu w moim malym serduchu.

Tego i Tobie zycze:)

28 lis 2012

Odrzucenie

W ciagu ostatnich kilku dni temat odrzucenia chodzil mi po glowie w sposob wrecz natretny. Cenie sobie jednak taki stan bo on mnie mobilizowal do wlasnego doswiadczania tego co odrzuceniem moze byc, lub moze byc jedynie jego iluzja. Doszlam do tego, ze ktokolwiek odrzuca, nigdy nie odrzuca z Twojego czy mojego powodu. Jesli odrzucamy to ze swoich wlasnych powodow. Nie wiem czy to sluszne i prawdziwe, ale na chwile obecna tak wlasnie czuje i mysle. Czy mi sie taka mysl przyda do czegos? Nie wiem, ale mysle, ze juz pomaga mi w stanieciu twarza w twarz z moimi wyzwaniami.
Odrzucenie to taka zmora, ktorej nie lubimy, ale kto wie - moze ona w ogole nie istnieje?

21 lis 2012

Samotnosc

Chcialam napisac dzis o czyms zupelnie innym, o wierzeniu w cos, a okazuje sie, ze pisze o samotnosci. Samotnosc, ktora jest stanem naturalnym i nienaturalnym jednoczesnie. Samotnosc, ktora czasem ubostwiamy, a czasem nie umiemy sie z nia zmierzyc. I bez wielkich filozofii, ze kazdy jest samotny i swoja droge zycia samotnie przechodzi, jedno jest pewne - czlowiek jest zwierzeciem stadnym i potrzeba mu stada, w ktorym dobrze sie bedzie czul. I nikt mi nie powie, ze nie potrzeba nam ludzi bo kazdego z nas do ludzi ciagnie. Czasem ciagnie nas do zupelnie nieodpowiednich ludzi, a jednak idziemy jak slepcy przed siebie, a potem uczymy sie - co sie wlasciwie stalo i jaka ma wartosc. Bo o wartosci kazdego wydarzenia, doswiadczenia i czlowieka jestem przekonana.
Kiedy jestem sama, rozwijam sie inaczej, koncentruje sie na czym innym niz wowczas gdy moj rozwoj zwiazany jest z drugim czlowiekiem, a jeszcze inaczej gdy funkcjonuje w grupie. Tak sie dzieje przeciez od dziecka. Dlatego zabiegamy o to by dzieci byly wsrod innych dzieci. Dlatego powstaly systemy, ktore teraz staja wbrew naszemu rozwojowi, ale to juz inna piosenka, nie na dzisiejsze rozwazania.
Chce powiedziec, ze osobiscie uwielbiam samotnosc, dobrze mi ze sama soba i z moimi doswiadczeniami, myslami, itp. Jednak czasem ta samotnosc jest smutna bo odczuwam potrzebe podzielenia sie tym co zadzialo sie we wnetrzu z kims innym, gdzies indziej. Moze w takiej wlasnie chwili pisze? Jesli jestem w okresie zycia, kiedy jest blisko bratnia dusza, jest cudownie - mozna sie z kims dzielic swoimi doswiadczeniami i wspierac wzajemnie. Jesli takiej osoby nie ma bo jej czas minal - nastepuje swoista pustka. Oczekiwanie lub poszukiwanie. Cokolwiek to jest - istnieje.
Kazda z nas ma swoja droge i realizuje sie na owej drodze jak potrafi. Kazda z nas dokonuje decyzji, za ktore potem jestesmy odpowiedzialne. Decydowanie czy jego brak sa naszym chlebem powszednim tak jak i konsekwencje owych decyzji. W tak wielu chwilach zycia stajemy na rozstaju i zupelnie nie wiemy co mamy robic, ze chwila oparcia o ramieniu bliskiej osoby z pewnoscia nie sprawi, ze pozbedziemy sie wlasnej wartosci.
Zycze Wam i sobie samej by zawsze byl ktos kto przytuli zamiast stawiac wyzwania.
Pozdrawiam

19 lis 2012

Dzis

Dzis zaczynam od nowa. Dzis patrze na zycie od zera. Od owego zera, ktorego jestem w stanie dosiegnac. Czy to jest zupelnie poczatkowe zero - nie wiem. Ale dzis zaczynam. Dzis od poczatku ide przed siebie. Chce isc czy nie chce? Chce dojsc czy nie chce? Czy chwila obecna jest gorsza od chwili przyszlej? Nie! Jest inna!
To wlasnie w tej chwili dokonuje pelnego otwarcia sie na to, na co zamykalam sie latami. To wlasnie od dzis ponownie zaczynam otwierac sie na to, co jest we mnie czyli tym samym - co jest mozliwe, jednak przeze mnie nie dostrzegane. Dzis, teraz, pisze do Ciebie mowiac jasno, ze popelniam reset negacji po to by dostrzec esencje istoty zycia, istoty owej chwili, ktora jest mi dana.
Dzis, obecnie szanuje swoje chwile minione. Chwile, w ktorych sie balam, siebie negowalam, szans nie dostrzegalam. Chwile, kiedy nie szanowalam siebie sadzac, ze tak wlasnie bedzie dobrze, ze wowczas dopiero ktos mnie pokocha i zaakceptuje bo oddam siebie i wlasne potrzeby i zapomne o nich zupelnie dla dobra innych ludzi. Chwile, w ktorych plakalam nie mogac byc w tym swiecie i nie umiejac z niego zrezygnowac. Chwile spedzone z najwspanialszymi z przyjaciol, ludzmi, ktorzy pomimo moich blokad i destrukcyjnych zachowan akceptowali mnie w stopniu najwyzszym i wspierali w mojej podrozy dostrzegajac cos czego ja w sobie nie widzialam. Chwile spedzone w samotnosci, w ktorej wreszcie czulam sie bezpiecznie. Wszystkie te chwile dzis blogoslawie bo one sa zywe we mnie, sa w kazdej komorce mojego jestestwa. Nie uczylam sie tych doswiadczen z ksiazek, ani od innych ludzi, sama je przezylam i doswiadczylam. Sama bylam rezyserem i aktorem w osobistym teatrze.
Dzis blogoslawie swoja ogromna szczerosc wobec samej siebie. Szczerosc, ktora czesto bedac pod rzadami falszywego postrzegania siebie - nie byla do konca prawdziwa, jednak intencje moje zawsze byly prawdziwe i prowadzily mnie do prawdy. Szczerosc bowiem, jaka w sobie cenie prowadzi mnie sukcesywnie do prawdy. I ten stan niezwykle blogoslawie,tu i teraz. Dzieki niej wiem co moge i chce zrobic, a czego nie zrobie bo nie mam na to wewnetrznej zgody. Coraz blizej mi do czystej prawdy, ktora juz sie raduje bo widze, ze zblizanie sie do niej przynosi mi wiecej i wiecej szczescia.
Dzis zaczynam, po raz kolejny zaczynam. Zaczynam z checia roztopienia kolejnego muru wewnetrznej niemocy. Zaczynam z pragnieniem doswiadczenia tego co jest mozliwe we mnie i wokol mnie bo wiem, ze moje zycie jest blogoslawione, a stan obecny trwa teraz. Za chwile sie zmieni. Chwile temu byl takze inny:)

Zacznij ze mna, bedzie nam razniej:)

13 lis 2012

Zmiana

Temat zmiany pojawia się w moim życiu w ostatnich miesiącach wybitnie często. Często i różnorodnie. Niegdyś, przez długie lata tak samo było z wolnością. Tak się przewijala, była tak upragniona, ze aż nastała. W każdym razie ta zwyczajna, podstawowa, zewnętrzna. A teraz zmiana.
Dużo mi w głowie siedzi i już wiem, ze nie wszystkim się podziele. Nie o to chodzi by rozmawiać z każdym o wszystkim, prawda?
Zmiana nastąpiła kiedyś gdy wiedziałam, ze mogę mieszkać gdzieś indziej niż w Polsce. Zmiana nastąpiła gdy związalam się z kimś na poważnie. Zmiana tez nastąpiła wówczas gdy chciałam się związać ale nie mogłam, wtedy zamieralam dość długo aż doszłam do stanu gdy należało wybrać pomiędzy wegetacja, a życiem. No cóż..., nastąpiła zmiana po pierwszym obnarzeniu tak jak i po otrzymaniu prawa jazdy. Bo są zmiany, które mocniej wpływają na tożsamość, a inne słabiej. I dziś stoję przed kolejna zmiana,sama ja wybrałam i sama chce by się we mnie dokonała. Choć wiem, ze zrodzi rozczarowanie u niektórych. I tu jest owo pytanie, które tak często powraca mi na myśl, czy mam prawo pomyśleć o sobie? Czy jest możliwe by chcąc osiągnąć cel stać w miejscu? Frustrujące bo okazuje się, ze wyboru dokonać trzeba. Nie wszystko bowiem może się stawać w nas jednocześnie. Fale doświadczeń nas dosiegaja i odchodzą. A potem już inny stan. Jednak są to fale, a nie cała otchłań oceanu, który przytłacza wszystkimi zmianami w tym samym czasie. Nie, fala za fala. Krok za krokiem. Systematycznie i spokojnie.
Wtedy następuje rotacja ludzi, myśli, interpretacji i wszystkiego co zdawało się być stałe. Często sami sobie możemy zaprzeczac gdy doświadczymy czegoś ważnego.
Doswiadczam kolejnej zmiany.

10 lis 2012

'Byc czy nie byc' - slowa napisane na czesc Pani Apolonii

Madry pan Anglik dawno temu powiedzial owe slowa w znanym sobie jezyku, po czym staly sie one jednymi ze slawniejszych slow w naszej czesci globu. Az tu po jakims czasie zaczely powstawac inne mysli zwiazane z tym powiedzeniem - miec czy byc? I tak oto ow madry Pan wprowadzil w nasze zycie zamet, ze niby jak jedno jest to drugiego byc nie moze. A szkoda bo ludzie uwierzyli. Ja uwierzylam.
Wiara w taki stal niespelnienia jest ogromnym jarzmem i wprawia w bezradnosc. A przeciez wierzymy w cos co jest idealne. Wierzymy w jakies niebo lub nirwane... W cos wierzymy. W cos co jest spelnieniem. W cos co jest dla nas dobre - tak to sobie wyobrazamy. Niesamowite jednak jest to, ze sobie specjalnie nie radzimy ze swiadomoscia, ze to w co wierzymy moze sie naprawde zdarzyc. Skoro sobie z tym nie radzimy, to odraczamy to na potem. Na za kilka lat, na starosc, albo na po smierci. Odraczamy spelnienie.
Dlaczego odraczamy spelnienie?
Dlatego, ze taka jest rzeczywistosc czy ze taka rzeczywistosc stwarzal czlowiek przez setki lat, a my ja  bezrefleksjyjnie przejmujemy? Dlatego, ze tak nauczono nas w naszych domach rodzinnych? Dlatego, ze narodzilismy sie w takiej, a nie innej spolecznosci? Jakie sa tego powody? I czy naprawde, w glebi serca przyznajemy, ze wybieramy owo prawidlo jako nasze, osobiste i chcemy je wyznawac az do smierci?
Czy chcesz zyc z przekonaniem o niemoznosci spelnienia?
Czy chcesz swiadomie zabijac swoj potencjal i marzenia?
Czy chcesz by Twoje zycie ograniczylo sie do niemoznosci i absurdu spolecznego posluszenstwa?
Chcesz byc produktem ubocznym?

Ja wierze, ze mozliwe jest miec i byc. Wierze i wiem to bo widzialam wielokrotnie taki wlasnie stan i czulam sie w nim absolutnie dobrze. Wierze, bo wierze, ze ja, Ty, my wszyscy jestesmy istotami zyjacymi z jakiegos powodu i ze tym powodem jest milosc, piekno i szczescie. Wierze bo gdy patrze na moja coreczke, ktora dzielnie wspina sie z kolanek na stopki by stanac przy sofie - nie zastanawia sie czy moze sie spelnic czy nie tylko zwyczajnie to robi. Wierze, bo gdy na nia patrze i widze kazdego dnia jej kolejne osiagniecia i jak nieslychanie szybko i fascynujaco sie rozwija to zdaje sobie sprawe jak ja - dorosla mama, moge uczyc sie od niej zycia w prawdzie, ze swiat jest miejscem spelnienia. Tego wlasnie uczy mnie moja Meriam.
Wiem, bo kiedy studiuje mozliwosci ludzkiego mozgu, doswiadczam dzialania terapii i sztuki, widze jak sama roztapiam granice, ktore we mnie ktos nieumyslnie umiescil i zylam z nimi przez lata majac wtloczone, ze bogaci sa zli, a biedni dobrzy, a w zyciu by cokolwiek osiagnac trzeba ciezko pracowac. Innej drogi nie ma. Wiem, bo sama doswiadczam co dzieje sie w moim zyciu jesli tylko uda mi sie spojrzec na nie jak na dar przepelniony pragnieniem szczescia i milosci. Wiem, bo patrzac na wlasne zycie widze, ze czlowiek moze stawac sie spelnionym bez znaczenia co o nim mowia inni i co on zyskuje lub traci.

Pamietam pewna kobiete, na imie jej bylo Apolonia. Kobieta ta przezyla wojne, oboz, smierc wlasnego dziecka, ktore bylo jeszcze niemowleciem, a zmarlo poniewaz na niej dokonywano chemicznych eksperymentow gdy byla ciezarna. Kazdego dnia gdy wysluchiwalam jej opowiesci pragnelam na kleczkach dziekowac za wlasne zycie i dary jakimi zostalam obdarowana. Poznajac ja blizej uczylam sie wartosci zycia kazdego dnia, patrzac jak ona ukochala to zycia i blogoslawila je niegdys jako mloda dziewczyna, pragnac zycia mimo tak okrutnej traumy i jak z owym entuzjazmem tworzyla swoje makatki i sweterki na starosc,  dla wnuczat z adoptowanych dzieci, bo sama juz rodzic nie mogla. Pani Apolonia jest jedna z tych osob, ktore zawsze, gdy tylko popadam w przygnebienie przypomina mi o wartosci zycia i bledzie logicznym jaki mi wszczepiono do glowy i serca.

Niech ta historia stanowi dla Ciebie memento zawsze gdy tylko zaczniesz rezygnowac z rozwijania swoich darow, talentow i pragnien w imie wpisanej w Twoj kod kreskowy, niemoznosci, niepoprawnosci czy falszywej skromnosci. Bo od jakosci Twojego zycia zalezy jakos zycia ludzi wokol Ciebie.

7 lis 2012

Warto

Witaj,

Niesamowite sa te chwile, kiedy sie chce cos zrobic! Napisac, zatanczyc, pogadac, wyspiewac, wymalowac.... Cokolwiek! Wazna jest ta silna potrzeba zrobienia czegos co wyplywa od wewnatrz. Wtedy jest taka niezmierna sila i moc i wszystko wyglada naprawde zupelnie inaczej! Zmeczenie jakby tracilo na mocy, ospalosc zanika ustepujac miejsca energetycznej aktywnosci, jest jakby zywo, radosnie. I wtedy chce sie jeszcze wiecej i jeszcze wiecej. Chce sie dzialac. Chce sie zyc. Chce sie byc jeszcze bardziej soczysta i jedrna w calym swoim jestestwie. Jest niesamowitosc!!
O to chyba chodzi w tworzeniu, o te sile wlasnie, ktora nie daje Ci spac i kaze cos tworzyc. O te radosc, ktora napedza Twoje dzialanie, a w komorkach pokarmy spalaja sie tak niezwykle intensywnie, ze cale cialo dostaje jeszcze wiekszej energii. Cala ploniesz!!!!
I nie jest wazne kto to widzi, wazne jest Twoje doswiadczenie. To co dzieje sie tu i teraz, w chwili tworzenia. Wazne jest to co rodzi sie teraz w Tobie, wlasnie w tej chwili bo od niej zalezy wszystko! Od niej zalezy jak spojrzysz na przeszlosc i na przyszlosc, jak spojrzysz na obowiazki, pasje, marzenia, ograniczenia, i wszystko inne co Ciebie bezposrednio dotyczy. Ta chwila jest wazna przede wszystkim dla Ciebie!
Ta chwila jest wazna dla mnie! Za jakis czas wejde na tego bloga bo zechce przeczytac tekst, ktory kiedys napisalam. Zachce tego bo wiem co z niego emanuje. Cos czego niewatpliwie mi bedzie brakowalo. Wroce wiec do zrodla, do miejsca, w ktorym wszystko moze sie znowu ukladac, moze znowu dodawac zycia!
Ta chwila jest wazna dla Ciebie bo jestes swiadkiem mojego doswiadczenia. Widzisz co ono moze zdzialac, jak moze przemienic. Widzisz to. Jestes wspoluczestniczka!

Dlatego tak niezmiernie kocham wszelkie formy terapii przez sztuke. Kocham je i wierze w ich doglebne dzialanie, przemiane i uszczesliwienie. Kocham to co jest tak niezwykle - dostep do bycia szczesliwa tu i teraz!

Cudownego dnia Ci zycze - odpal ten filmik:)
Kompozytorkami muzyki jest oczywiscie Marysia i Natura:)

5 lis 2012

Blokady i mozliwosci

Witaj,
za chwile uslyszysz kilka slow na temat mojego doswiadczenia blokad i mozliwosci. W ramach uzupelnienia tego co uslyszysz dopowiem jeszcze pewna rzecz. Ten krotki filmik nagrywalam dwa dni temu. Wowczas wiedzialam, ze nadchodza zmiany, jednak nie wiedzialam, ze zaskocza mnie tak szybko. W glowie mialam pewne pomysly, ale jeszcze nie mialam odwagi by je wyartykulowac choc jednoczesnie chcialam je pielegnowac. Okazalo sie, ze czesc z owych mysli, ktore klebily sie w mojej glowie, nie wypowiedziane, nie upoblicznione wczoraj sie zwyczajnie zmaterializowaly. Otwartosc jaka mi towarzyszyla pozwolila mi przyjac szanse, ktora sama do mnie przyszla z wdziecznoscia zamiast odrzucic ja bo: nie wypada, nie wiem czy sie wywiaze, nie powinnam, itp. Te dawne mysli nie istnialy. Pozwolilam sobie byc otwarta na to co przychodzi.
Dzis pisze majac zmiany w reku, glaszczac je po siersci jak mruczacego kota. Czesc blokad i lekow zostala przepracowana na przestrzeni wielu lat i teraz widze tego efekty. Oczywiscie kazda zmiana wprowadza zamet, niejasnosc w oczach obserwatora. Dla jednychjest powodem do zbudowania muru, dla innych poddania sie lekowi, dla jeszcze innych swego rodzaju zawisci. Reakcje sa rozne i one teraz sa moim zadaniem. Reakcje innych na moja zmiane, na moj krok. To pewna konsekwencja zmiany. Konsekwencja otwarcia sie na mozliwosc, ktora nadeszla. To kolejna lekcja lub moze nie lekcja, a konfrontacja rzeczywistosci minionej z rzeczywistoscia obecna.
Dziekuje za przeczytanie i za wysluchanie moich przemyslen na temat zmian, blokad i otwarcia na mozliwosci.
VIDEO

4 lis 2012

Nie CZY tylko JAK

Szukanie metody jest moim zadaniem. Szukanie metody zawsze bylo moim zadaniem, ale przez lata o tym nie wiedzialam. Nie wiedzialam, ze mozna... Nie zastanawialam sie wiec nad metodami. To proste!
Kiedy sie dowiedzialam, ze mozna, potrzebowalam masu czasu by w to uwierzyc. Uwierzyc w namacalne... Poniewaz wiara w oczywistosc byla ogromnie trudna, zmienilam kierunek - zaczelam obserwowac i podjelam nauke niecnej masci, mianowicie sprawdzenie czy to co oczywiste dziala. Znowu czas mijal, bo tak od razu nauczyc sie czegos w co sie raczej nie wierzy, nie da.
A teraz wiem, ze mozna. Nie zawsze jeszcze jest to dla mnie oczywiste. Wciaz wiele rzeczy wydaje mi sie pozostawac niemozebnymi. Ogolnie jednak wiem, ze mozna wiec teraz ucze sie szukania metod.

Przekonania

Czlowiek bez przekonan chyba nie umialby funkcjonowac. Ja bym nie umiala. Z drugiej zas strony latwo ulec zludzeniu, ze przekonania sa na zawsze, ze wszystkie przekonania sa na zawsze. A przeciez tak chyba tez nie jest. Bo z biegiem lat poznajemy nowe mozliwosci, nowe wyjasnienia, nowych ludzi i wszystko to lacznie ukazuje nam zupelnie nowa perspektywe.
Pamietam kiedy bylam dzieckiem i chodzilam do szkoly podstawowej czasami jezdzilam na wycieczki do Warszawy. To bylo dopiero wydarzenie! Zapakowane kanapki, owoce i picie, zatloczona dzieciarnia przed autobusem, pozegnania z rodzicami i odjazd. I te 50 kilometrow bylo niemal jak podroz w nieznane. A to Sala Kongresowa, a to Lazienki, a to Wilanow i tak wciaz. Pamietam, ze jak prywatnie z mama jezdzilam do Warszawy, mama zawsze mowila mi bym sie ladnie ubrala, bo jedziemy do stolicy. Tak tez bylo. Ubieralam sie niemal na galowo.
A potem kolejny krok. Szkola z internatem. Zaczynam mieszkac w Warszawie. Jakaz to zmiana! Pierwsze dni wrzesnia jezdzilam do centrum po to jedynie by delektowac sie mozliwoscia chodzenia po Marszalkowskiej, Nowym Swiecie, po Starowce dlatego tylko, ze mam taka ochote i tak latwy dostep. Potem wsiadalam w slawne 122 by wrocic do internatu przed 17.00. To bylo czarujace! Jakaz w tym byla wolnosc! Ile oddechu dla zahukanej dziewczyny z malego miasta! Wolnosc i oddech! Lata mijaly. Liceum sie skonczylo, zaczely sie dylematy zwiazane ze studiami, praca, powrotem lub nie... Trzeba bylo zrobic cos by nie wracac do tego malego, klaustrofobicznego miasta. I tak mijaly lata, a stolica, ktora niegdys napawala zachwytem i trwoga jednoczesnie kilka lat potem stala sie zwyczajnym skupiskiem ludzi, miejsc i ulic. Codziennosc. Dostepnosc.
Kilka lat pozniej znowu stalo sie cos. Pierwsza w zyciu emigracja. Najpierw na miesiac, zeby siebie sprawdzic. Czy to na pewno dla mnie czy nie. Czy to na pewno moja droga czy jedynie marzenia niedostosowane do osobowosci. Miesiac minal szybciej niz sadzilam i juz chcialam przygotowac wszystko by wrocic. Czy tez, wyjechac. Tym razem na stale. Nie stalo sie tak jeszcze, jednak przekonanie w glebi siebie pozostalo - to jest moja droga! Chce emigrowac! Lub inaczej, dusze sie w Polsce, a ja chce zyc mogac normalnie oddychac. A w Polsce sie dusze.
Dzis siedze przy stole w pokoju z widokiem na hotele i nadmorskie niebo. Po napisaniu tego postu wyjde na spacer nad morze, ktore mam w zasiegu reki, i mimo, ze jestem teraz tu, wiem wciaz co sie dzieje w Grojcu, w Warszawie, w Polsce. Czy patrze na nie tak samo jak 20, 15 czy 10 lat temu? Czy moje przekonanie o klaustrofobicznym Grojcu i wysublimowanej Warszawie pozostalo takie samo? Nie. Uleglo zmianie i to dramatycznie. Bo z tej perspektywy wiele rzeczy wyglada inaczej.
Przekonania. Dla jednych na cale zycie, dla innych relatywne na zawsze. Dla jednych warte smierci by je chronic, dla innych latwe do sprzedania jak bagietka we francuskiej piekarni. Przekonania.
Ja konfrontuje je wciaz ze soba. Niezmiennie, od kilku lat zadaje pytanie - a co jesli nie mam racji? Co jesli to co wyznaje jest niesluszne? Przeciez Slonce, nie od zawsze bylo centrum naszego malego swiatka... Tacy, ktorzy zadaja pytania i pozwalaja sobie na podwazanie wlasnych przekonan maja chyba niezmiernie ciezko. Mnie w kazdym razie bywa ciezko z tym jarzmem. Z drugiej zas strony o wiele ciezej mi ze stagnacja i poddanstwem.
I tak oto staje na rozstaju.
Udanej podrozy w swiat przekonan Wam zycze:)

2 lis 2012

Demony

Demony to takie cos co towarzyszy w zyciu bez zaproszenia. A to dziecinstwo w patologicznej rodzinie, a to spoleczne uwarunkowania, a to blokady, ktore sobie tworzymy, az wreszcie stajemy sie wiezniami zycia i smierci. A przeciez dano nam wolnosc...
Pomagaja nam duchowni, przyjaciele, terapeuci i inni, ci, ktorzy tez przeszli przez zycie swoje i maja cos do powiedzenia. Pomagaja z dobra intencja, wierzac w moc pomocy, jednak prawda jest fakt, ze kazda z nas swoje demony opanowac musi sama.
Cokolwiek tu pisze jest tylko moja historia. Kto wie, moze czasem sie w niej odnajdujesz, moze czasem wydaje Ci sie podobna, moze kiedys doswiadczalas podobnych odczuc i mialas podobne przemyslenia, a moze inaczej - teraz czytasz moje slowa i za jakis czas Ci sie one przypomna. Wtedy przypomnisz sobie, ze tak.... ktos kiedys juz przez to przechodzil. Podobienstwo czasem moze byc niezwykle wielkie, wrecz zludne. Latwo wowczas zasugerowac sie opowiesciami innych by znalezc swoja wlasna droge, jednak wciaz to sa historie innych ludzi, a my na wlasne zycie mamy znalezc wlasna metode.
Mam kilka takich demonow, z ktorymi walcze od lat. Kiedys nawet nie bylam ich swiadoma. Czasem sobie mysle - jak wielu rzeczy wciaz o sobie nie wiem? Jak wiele demonow mna wciaz kieruje, a ja nawet nie mam tego swiadomosci? Ale wroce, do tych, ktore w jakis sposob juz zidentyfikowalam.
To troche jak fobia, wiem, ze to jest, wiem w jakich sytuacjach sie pojawia, jak z nimi sobie radzic, ale kiedy juz nastepuja - jestem bezbronna. Powtarzam te same schematy tak jakbym miala klapki na oczach i zyla kompletnie nieswiadomie. Hm, stopnia swiadomosci pewnie nigdy nie okresle i pewnie nie o to chodzi. To co mi teraz siedzi w glowie to fakt bezbronnosci wobec siebie samej. Okazuje sie, ze wiedza i proby radzenia sobie czasem po prostu nie wystarczaja. Czasem trzeba mi kogos, wlasnie tego przyjaciela, duchownego, czy obcego czlowieka w pociagu, ktoremu mozna powiedziec wszystko i czuc sie uwolniona. A wtedy ponownie sprobowac od nowa, z czysta karta.
Nie zakoncze dzis w zaden wysublimowany sposob. Napisze jedynie tyle, ze jestem zmeczona od permanentnej konfrontacji z osobistymi demonami.

29 paź 2012

Poczatek

Taka chwila, ktora ma poczatek
Poczatek poczatku
co tam sie dzieje?
co zaistnieje?
co sie zatraci?
Poczatek

Milczenie, cisza, zmaganie, zgoda
nadchodzi nieoczekiwanie
lub oczekiwanie
poczatek

Wymuszony, zmuszony, upragniony
poczatek
wije sie miedzy nami
w tej chwili
i w tamtej
i za chwile wciaz wic sie bedzie
Poczatek

Boisz sie?
Myslisz?
Czujesz?
Zyjesz?
Poczatku.....?

25 paź 2012

Polski Klub Kobiet Przedsiebiorczych

Nosze sie z zamiarem zalozenia grupy 'Polski Klub Kobiet Przedsiebiorczych' z lokalizacja w Bournemouth. Chodzi o Kobiety, ktore zajmuja sie czyms co chca wypromowac i potrzeba im pewnej dyscypliny i mobilizacji.
Nie bedzie tu miejsca na plotkowanie, marudzenie czy szukanie dziury w calym, ale na faktyczne dzialania, ktore maja nam pomoc w realizacji naszych pasji. Taka grupa moze spelnic wiele funkcji przydatnych do realizacji wlasnych pasji i dzialan zawodowych:

·         Prezentujemy nasza oferte w gronie osob, ktore znamy i/lub poznajemy.
·         Nasza oferta jest polecona dalej.
·         Uczymy sie nieustannie wiary we wlasne sily, mozliwosci i to czym sie zajmujemy.
·         Organizujemy wspolne eventy, ktore sa wzajemna promocja.
·         Podsycamy w sposob konsekwentny nasz zapal do dzialalnosci.

 Jesli znacie takie Kobiety, lub same macie w glowie pomysly, ktorym chcecie nadac ksztalt - odezwijcie sie w wiadomosci prywatnej!

 UWAGA! Grupa poczatkowo bedzie kameralna, wiec chodzi o Kobiety z prawdziwa determinacja, nie zas Panie, ktore chca cos, ale nie wiedza jeszcze co to ma byc!

22 paź 2012

Dzialaj jesli to Twoj czas


W tytule umiescilam slowo: 'dzialaj'. Kazda z nas dziala. Kazda z nas wstaje o poranku lub w poludnie, dokonuje toalety, pewnie cos je i wykonuje dluga liste obowiazkow. Niezaleznie od stanu w jakim jestesmy - dzialamy. Jesli jestesmy chore lub zdolowane - dzialamy wolniej i mniej produktywnie, wciaz jednak dzialamy. Jesli jestesmy w fazie lotu Ikara, wowczas wszystko dzieje sie plynnie, nasza aktywnosc nabiera rumiencow, itp. To wszystko prawda. Malujemy sie, cwiczymy, pracujemy, wychowujemy dzieci, placimy rachunki, pierzemy, gotujemy, sprzatamy, bla, bla, bla... Dzialamy!

A ja mowie DZIALAJ!????
Ale jak to mozliwe?
Kiedy i co? Co mam robic?

Chce zapytac Ciebie o to czy robisz cos tylko i wylacznie dla wlasnej przyjemnosci i spelnienia? Dla siebie? Cos za co Ciebie nikt nie oceni, nikt niczego nie oczekuje od Ciebie, nikt Ci za to nie placi, itd. Czy robisz cos takiego co daje Ci tylko satysfakcje, wzbija pod niebo, doprowadza do orgazmu, sprawia, ze czujesz zycie w calym ciele? Czy robisz cos co jest Twoja pasja? Czy masz pasje? Czy jest cos czego chcesz choc nikt nie oferuje zaplaty? Czy robisz cos co sprawia, ze jestes absolutnie szczesliwa? Czy robisz sobie dobrze?

O takie dzialanie pytam bo to dzialanie jest przyprawa w zupie przecietnego zycia. I tak samo jak zupa moze byc zdrowa, ekologiczna i totalnie bez smaku, takie moze byc nasze zycie - prawidlowe, zgodne z zasadami i naznaczone zywa smiercia.

Pytam wiec raz jeszcze czy robisz cos dla siebie?

Nie wiesz co robic? Zacznij cokolwiek! Na odnalezienie pasji nigdy nie jest za pozno! Wez kartke i napisz kilka slow, albo narysuj cos. Lub wyszukaj w szpargalach welne i szydelko. Albo wsiadz na rower lub idz na basen. Moze zrob miejsce w pokoju, wlacz ukochana muzyke i zacznij tanczyc? Ugotuj cos tak jakbys miala podac krolowej.
Zacznij!
Zacznij cos robic. Cokolwiek.
Zacznij probowac.
Zacznij taplac sie w farbach.
Zacznij robic cokolwiek!!!!!!!!!!
Bez checi wynagrodzenia, pochwaly, itp. Zwyczajnie chciej zrobic cos co w duszy Ci gra i to Ciebie uskrzydla.!!!!!!!!!
Zacznij!

20 paź 2012

Wstawaj

To niesamowite jak malo moze spac czlowiek. Czuje sie tak jakbym byla w liceum, kiedy to trzeba bylo sie uczyc po nocach bo w dzien brakowalo czasu na takie dziwne zadania. Znowu okazuje sie, ze czlowiek jest w stanie zniesc wiecej niz mysli i osiagnac wiecej niz mu sie wydaje. I jeszcze jedno sie potwierdza, ze jesli czegos bardzo, bardzo chce - to znajde na to metode. Kiedy swoj czas oddaje z pasja komus innemu, okazuje sie ze nie trace wlasnego czasu ale tworze cos w innej czasoprzestrzeni. Tworze cos swojego i choc nie dla siebie to jednak dostaje cos niebanalnego w tym samym czasie. Okazuje sie, ze tworzenie plansz jezykowych nie tylko jest manualna zabawa dojrzalej kobiety ale umocnieniem jej marzen sprzed lat. Marzen, na ktore zaczyna spogladac zupelnie inaczej. To doladnie takie doswiadczenie jakie sie ma przechodzac przez terapie metoda dramy. Podobnie dzieje sie przy zastosowaniu bajkoterapii. Okazuje sie, ze dzialanie dla kogos jest terapia dla siebie.

Gdybym nie musiala, nie wstalabym o 5.20. Jednak Marysia nie potrafi sobie jeszcze przygotowac sniadanka, natomiast kiedy widze o poranku jej pokrecone loczki i cudowny usmiech, nie potrzeba mi budzika ani dodatkowych stymulacji. Wstaje, sluze jej, a potem dzialamy. Bo dzien jest dlugi i piekny.

Nie chodzi tez o to by sie zajechac. Trzeba pamietac o sobie, o wlasnych potrzebach, marzeniach. Jednak wciaz mysle, ze cokolwiek sie dzieje, a szczegolnie to, co zupelnie poza planem - ma ogromne znaczenie i sens. I przedziwnym sposobem wszelkie wydarzenia w ktoryms momencie sie lacza.

Zycze Ci bys wstala z usmiechem dziecka i jego zapalem do bycia i zycia.

19 paź 2012

Dbalosc o siebie

Im dluzej zyje tym wiecej sie ucze, poznaje i dowiaduje. Im wiecej doswiadczenia gromadzi sie we mnie tym czesciej weryfikuje dotychczasowe opinie i poglady. Im wiecej pogladow, ktore ulegly zmianie - tym wiecej milczenia i ciszy.
Dzis jednak mam w glowie cos co dotyka mnie bezposrednio. Dotyka tak, ze az pali pod palcami. Dbalosc o siebie lub jej brak - oto moj gwozdz do trumny. Mozna by rzec, ze owa choroba braku dbalosci o siebie dotyka glownie kobiety. Nie jest to prawda. Zarowno kobiety jak i mezczyzni maja podobne schorzenie, choc objawiac sie ono moze nieco inaczej. O oznakach owej choroby nie chce dzis pisac, ale o pewnej filozofii, ktora nam wtloczono przez lata. Bo system, bo wydarzenia historyczne, bo sytuacja ekonomiczna, itp. Wciaz malo dbamy o siebie. A skutkiem tego jest brak pewnosci siebie, poczucie gorszosci, stres, nadwrazliwosc i wiele jeszcze innych. Wciaz zdaje nam sie, ze lepiej jest najpierw dbac o innych, a potem ewentualnie zostana okruchy dbalosci o sama siebie, oczywiscie z reguly tak sie nie dzieje. Wiec zajmujemy sie innymi, a w nas powoli rosna destrukcyjne odczucia, mysli i wreszcie reakcje. Nasza interpretacja swiata tez ulega zmianie. Na gorsze rzecz jasna! Bo jak mozna mowic, ze swiat jest piekny chodzac caly rok w jednej sukience. Albo ze podroze sa niepowtarzalnym doswiadczeniem skoro wciaz pieniadze przeznaczamy na inne cele. Albo jeszcze inaczej, jak mozna sie zastanowic nad wlasna droga zycia i podejmowac przemyslane decyzje, skoro wciaz zastanawamy sie nad zyciem Kowalskich i Nowakow stresujac sie przy tym wiesciami plynacymi ze szklanego przyjaciela weza skoro wszystko to po pierwsze nas nie dotyczy, po drugie informacje, ktore do nas dochodza sa conajmniej w 50% klamstwem. My zas jemy je jak pajde chleba z wiejskim maslem.
Szantazujemy sie kazdego dnia chcac by swiat nas lepiej traktowal. I wciaz nam sie zdaje, ze to wlasnie inni ludzie sa nam winni dbalosc o nasze dobro. Dlaczego? Bo mysmy sie takiej postawy nauczyli! Nie weryfikujemy jej bo brzmi ona tak dobrze, tak niemalze swietobliwie, ze nie mozna inaczej zyc. Nie dostrzegamy wiec efektu jaki plynie z owej postawy. .Oczekuje, ze ktos o mnie zadba, ale ten ktos tego nie robi. Jestem wiec zaniedbana i rosnie we mnie gorycz i rozczarowanie. Te emocje musza znalezc upust wiec szukam kogos lub czegos na kim moge sie wyladowac i niech to bedzie dziecko, partner czy pies. Wtedy to juz nie ma znaczenia. Biedna zwierzyna, dziecie lub partner nie wiedzac czemu jest ganiony zaczyna sie bronic, a jak wiadomo najlepsza obrona jest atak., Czy mam kontynuowac ow lancuszek?
Pisze o poranku. Szkoda troche, ze tak zgryzliwie, jednak po kilku obserwacjach i wydarzeniach takie wlasnie emocje we mnie zasiadly. Coz, przeciez takze jestem w jakiejs czesci lancuszka...
Dbajmy o siebie - to naprawde przynosci znacznie wiecej radosci, szczescia oraz zdrowia fizycznego i psychicznego!

18 paź 2012

Obecna chwila

W obecnej chwili nie robie nic.
Nie pracuje.
Nie usmiecham sie do kogokolwiek bo tak trzeba.
Nie gotuje bo mi sie nie chce.
Nie mecze sie w szpilkach.
Nie slucham radia.
Nie pije herbaty.
Nie prowadze samochodu.
Nie rozmawiam przez telefon.
Nie...
Nie...
Nie....

Tylko siedze, maluje, oddycham, mysle, czuje, pisze, notuje, brudze sie, milcze, jestem.

DO DZIELA!

Slow nie ma. Sa malunki, szlaczki, flamastry i tektury. Dokonywanie wyborow - na co dzis mamy czas, na siebie czy dziecie? I zabawa bo zabawa daje sile. I kolory i zywioly. I chyba jeszcze jedno - chwile. Chwile, ktore sa tu i teraz. Chwile, ktore maja tak ogromna wartosc, ze az zachlystuje sie nimi jak powietrzem. Tworzac kolejne plansze i myslac jak tu polaczyc jeden jezyk z drugim i jaki pomysl znalezc na te rzeczy, ktorych sama nie zrobie. I widac radosc. A radosc jest jak nagroda, jak cos nieposkromionego.
Dzis wyczytalam tekst, ze na swiecie jest kilka milionow ludzi, czy na pewno dam prawo jednej osobie zniszczyc mi humor? Dalam takie prawo. Pozwolilam. Czy mi z tym dobrze? Nie! Wiec siadam i maluje slonce i kwiaty i przyczepiam do scian, szaf, mebli, gdzie popadnie. Zmieniam te straszne mysli na radosc, zmeczenie na sile, niemoc na pasje. Zmieniam bo chce by bylo mi lepiej. Nie chce tak jak jest.
DO DZIELA!

15 paź 2012

Świeczki

Mam zapalone świeczki. Tworze coś dla Marysi i myśle o osobistych porażkach. Czuje, ze jeśli przygotuje się do jutrzejszej 5-minutowki, osiągnęła coś ważnego. To dziwne, nigdy wcześniej tak nie czułam, ale dziś..... Dziś wyraźnie czuje jak oczekuje. Oczekuje odkrycia tajemnic.

Kiedy podejmujesz probe

To jest tak jakby swiat zmuszal do rozwiniecia skrzydel. Jakby juz nie chcial widziec, ze tlocze sie w nieistniejacej klatce tylko zwyczajnie frune. I wlasciwie nikogo to nie musi interesowac poza mna sama. Bo to przeciez moja klatka:)
Pamietam jak kiedys pisalam spontanicznie. Bylo wowczas dosc smutno, dosc melancholijnie, a jednak przyciagalo do siebie wzrok wielu osob. To bylo takie przyjemne gdy ludzie czytali i pozniej komentowali. Nadzwyczajne bylo to, ze komentowali piszac dlugie emile zamiast publicznych komentarzy. Mialo to dla mnie ogormne znaczenie. Jakby zylo to co czuje, mysle i pisze. Teraz pisze juz inaczej. Nie smuce, nie placze, lez nie wylewam, choc nadal pisze co mysle i czuje, co bym chciala. I jest cisza. To zachwycajace, nieprawdaz?
Pisze bo lubie. Lubie myslec o rzeczach i doswiadczeniach. Lubie szukac znaczenie spraw, ktore sie dzieja. Lubie swoista analize, rozkmine, cos w tym stylu. Lubie to. I lubie o tym pisac, rozmawiac, zyc tym. To jest takie moje. Nie Twoje, nie czyjes ale moje osobiste.
Kiedys, istniala zywa instytuacja przyjaciol, dzis istnieje instytucja przechodniow. Ludzi spotkanych na chwile, czesto w odpowiedniej chwili, ktorzy po czasie odchodza. Bezpowrotnie. Moze dlatego ludzie dorosli pisza ksiazki? Bo szukaja rozmowcow?
Czy ten post ma jakis zwiazek z zyciem kobiety?
Mysle, ze wiele. Ilez to razy robisz cos w zyciu, czego nikt nie widzi. Ilez to razy lakniesz by zauwazono co uczynily Twoje rece, co wypowiedzialo Twoje gardlo, co wytworzyl Twoj umysl? Jesli jestes mama, jak bardzo jestes oddana tworzeniu zycia, co dla innych jest zwyczajna norma. Bo tyle kobiet na swiecie jest mamami, ze nie ma w tym niczego nieslychanego... Ilez razy szukalas odpowiedniego partnera, ilez razy walczylas o wlasna tozsamosc i prawo do osobistych wyborow? Ilez razy wygralas lub przegralas w zupelnej ciszy? Czyz nie jest to zycie kobiety?
Obejrzalam dzis na YT kilka filmikow o porazce. Niesamowite materialy. Daja do myslenia. O dziwo nie znalazlam wiele filmow w jezyku polskim. Wszystkie sa po angielsku. I zaczelo mnie to zastanawiac, jak pieknie sie komponuje polska mentalnosc z pojeciem porazki i kompletnym brakiem zainteresowania tym tematem. A jak bardzo jestesmy w porazkach specjalistami...
Znalazlam nawet kilka nagran o niepowodzeniach, bo slowa 'porazka' nikt nie zastosowal, jednak sluchajac tych materialow dochodze do wniosku, ze nijak sie maja do mojej wizji swiata wiec nie ma sensu by je tu prezentowac. Ogladam wiec nadal materialy anglojezyczne i mysle sobie - co by bylo gdybym nie znala tego jezyka... Odciecie od tak ogromnej przestrzeni, ktora istnienie, do ktorej mam dostep, jedynie ja sama zamykam sobie furtke przed nosem. Szczesliwie tej furtki nie zamknelam i moge korzystac z tego co jest. Czy zawsze jestem jednak tak otwarta?
Pisze, choc moze nikt tego nie czyta. Pisze bo mam cos do powiedzenia i ciesze sie, ze urodzilam sie w takim czasie, kiedy pismiennosc kobiety jest norma, a nie fanaberia indywidualistki. Pisze bo na tym polega bycie mna, na werbalisowaniu tego co we mnie gleboko i na przezywaniu tego co jeszcze glebiej. Bez znaczenia czy na widowni siedza widzowie. I chyba o to wlasnie chodzi. By zyc swoim zyciem bez oczekiwania, ze inni otworza okna swoich domow i zaczna mnie podgladac. Choc nie przecze - to takze ma swoj smak.

14 paź 2012

Róbmy swoje

Kto z nas nie zna tej piosenki...? Chyba większość.
Róbmy swoje wbrew czy razem? Róbmy swoje płacąc za to czy czerpiąc sile z realizacji siebie? Róbmy swoje bo tak trzeba czy bo tak chcemy? Róbmy swoje...
Do wielu rzeczy warto dojrzeć w życiu. Wiele warto w sobie przepracował by to co kochamy nie było ujma ni kara, a źródłem radości i siły do życia. Warto ciagle coś ze sobą, dla siebie robić i doprawdy, nie jest ważne co mówią inni. Swoim gadaniem ignorują własne życie.... Nie bądź jedna z nich. Żyje swoim życiem, przedzieraj się przez ścieżki swoich wyzwań obrazuje się wygrana. Dopuszczaj się po zmaganiach. Wtedy praca przynosi satysfakcję:)

13 paź 2012

Pasowac

Mamy dzis przepiekna sobote. Slonce swieci, niebo jest bezchmurne, szczypie malenki mrozek i wszystko wyglada od razu tak jasno i pieknie. Oczy sie smieja, serce sie cieszy, dusza spelniona.
Wczoraj zaczelam tu pisac tekst o bardzo waznej obecnie tresci, ale sie okazalo, ze tekst nie mial sie ukazac gdyz wzgledy techniczne anulowaly jego istnienie. Pomyslalam jednak, ze w wytrwalosci sila i pisze dzis. Kto wie, moze z nowym natchnieniem, nowymi silami, bardziej celnymi spostrzezeniami...?

Od jakiegos czasu, kolejny raz w zyciu, mam wrazenie, ze przestaje pasowac do pewnej grupy ludzi. Poczatkowo mnie to troche martwilo. Potem wydarzenia dziejace sie na osobistym podworku przyciagnely moja uwage w pelni i nie oddawalam sie rozmyslaniom na temat nie-pasowania, az wreszcie, gdy codziennosc wytworzyla jakis sluszny rytm, temat powrocil. Powrocil przy okazji 5-minutowek. No i coz, co mnie mialo pokonac, to wlalo we mnie eliksir mocy. Otoz zaczelam dostrzegac, ze w zupelnie swiadomy sposob ide jakas droga, ktora obieram dobrowolnie i na ktorej poszczegolne osoby nie znajduja miejsca dla siebie. Dzieje sie jednakze i tak, ze na owej drodze poznaje nowych pielgrzymow. Zupelnie naturalny proces.
Kiedys, dawno temu, gdy zylam w ogromnej zagladzie psychicznej sadzilam, ze takie doswiadczenia oznaczaja jedynie odrzucenie bo jestem do niczego. Dzis widze to zupelnie inaczej. To co lata temu powodowalo we mnie paniczny lek i mysli samobojcze, dzis staje sie dodatkowym biegiem w aucie, ktorym pedze przez zycie.

Nie ma pointy. Takowa mozesz stworzyc sama jesli tylko czujesz potrzebe.  Podzielilam sie z Toba czyms co jest niezwykle zywym i aktualnym doswiadczeniem. Obecnym doswiadczeniem:)

Serdecznosci posylam:)

11 paź 2012

Stanmy sie wreszcie szczesliwie dojrzale!

'Ucz sie ucz bo nauka to potegi klucz' - tak slyszalam od zawsze. Byla tez inna prawda, ktorej sluchalam dosc regularnie, ze 'kobieta bez szkoly ma bardzo ciezko'. Kazda z Was samodzielnie ustosunkuje sie do owych madrosci. Ja bowiem nie o szkolnej nauce chce teraz ale o nauce zycia.
W ksiegarniach, internetach i wszedzie gdzie to mozliwe znalezc mozna sterty zapisanych madrosci o zyciu. Od okresu prenatalnego po smierc. Wiemy jak rodzic, jak jesc, jak zapewniac sobie byt i jak umierac tez juz wlasciwie wiemy. Wiemy tak nieslychanie duzo, a wokol wciaz sa wojny, gwalty, zawaly, rozwody i inne trudnosci, za ktore winimy Boga.
Uczymy sie ciagle i wiele wiemy, jedno tylko jest wciaz w nas nie uksztaltowane - wprowadzenie wiedzy w praktyke.
Tu wlasnie widze zadanie dla samej siebie. Zaczynajac od siebie isc dalej i pomagac zyc z wiedza, a nie bez niej. Zyc i doswiadczac zamiast jedynie wiedziec i wiedziec i wiedziec i babrac sie w zaszlosciach, przeszlosciach zbyt dlugo, niedbale i bez efektow. Kazda z nas ma na sobie bagaz. Nie ukrywajmy tego! Ale takze, nie czynmy z wlasnego bagazu wiezienia! Jestesmy zawsze w srodu, gdzies pomiedzy tym co bylo i tym co bedzie. Jestesmy zawsze w tym jednym miejscu choc ono w sposob ciagly sie zmienia.
Obudzmy sie wiec wreszcie i zacznijmy zyc.
Nie! Nie chodzi mi o tandetna motywacje, pod kierunkiem ktorej ludzie realizuja sie w jednej dziedzinie i kompletnie sa w tyle w pozostalych. Mam na mysli dojrzalosc, podejmowanie decyzji, w ktorych swiadomie czynimy dobro dla siebie i innych wiedzac, ze dobro daje nam znacznie wieksze perspektywy niz zlosc. Dojrzalosc to ten czas kiedy podejmujemy decyzje bazujac na doswiadczeniu i wiedzy. NIE NA LEKU! Leku przed niewiadoma. Dojrzalosc, ktora daje nam ogromnie szerokie spektrum mozliwosci, ale tez i nalada na nas odpowiedzialnosc za siebie.

Stanmy sie wreszcie szczesliwie dojrzale!

Intensywnie

Ciemna noca krocza slonie w wazonie.
Jasnym dniem zasypiaja powieki.
Slonce wiruje.
Czlowiek stoi.

Fanaberie.

Kogo to obchodzi, ze kamien lezy obok?
Kogo ze wiatr wieje i po co?
Myslenia.
Omylenia.
Zaglebienia.

Zyjemy intensywnie sadzac, ze tak wlasnie trzeba. Zapominamy o najwazniejszych sprawach bo skupiamy sie na tych malo istotnych. Ucza nas jakiejs hierarhii, ktora potem podwazamy. Czy tworzymy nowa?
Zamykamy sie we wlasnym sosie strachu, leku i niemoznosci. Wierzymy, ze to co myslimy jest prawda. Wierzymy, ze i tak nie mozna nic zrobic i nie dziwi nas, ze nic nie robimy. Czy robimy?
Surowa. Surowa czasem jestem choc bardzo sporadycznie. Czasem od glaskania wypadaja wlosy.

Ide.
Wroce.

5 paź 2012

Dzien przyjemnych zdarzen

Zdarzaja sie dni, kiedy dzieje sie duzo dobra. Hm, moze 'dobro' to slowo, ktorego naduzywam, wiec zamienie je na: przyjemnosci, pozytywne doznania, doswiadczenia wywolujace usmiech na twarzy i w sercu.
Najpierw udalo mi sie nakarmic Marysie wlasciwie bez klopotu poranna kaszka i poludniowym obiadkiem co nigdy wczesniej nie mialo miejsca. Wczoraj poszlo tak latwo, ze az pialam z radosci. Potem przybyla do mnie pewna przesympatyczna dziewczyna, ktora kocha sie w Marysi i pojechalysmy razem do szpitala z Marysiowa dolegliwoscia. W autobusie pan kierowca zanosil sie od zartow i to byl MOJ HUMOR. Bylam wniebowzieta. A w szpitalu przesympatyczny pan pielegniarz staral sie byc tak delikatny dla Marysi i w ogole tak cierpliwie odpowiadal na moje pytania z szerokim usmiechem ukazujac swoje idealnie rowne i biale zeby, ze doprawy swiat sie recil wokol radosci!

Takie dni bywaja czesciej choc nie mam pewnosci czy zawsze je zauwazam, ale wlasnie wtedy maja dla mnie sens te wszystkie dobre rady by usmiechac sie do nieznanych nam osob i byc milym i pomocnym bo to wlasnie tak dziala. Zapewne ani kierowcy autobusu, ani pielegniarza nigdy nie spotkam, ale wprawili mnie w stan lekkosci i usmiechu, ktory trzyma do dzis. Dokladnie to samo dzieje sie w zyciu innych ludzi, ktorych Ty i ja obdarzamy swoistym usmiechem! Dokladnie tak dzieje sie w zyciu moim i Twoim kiedy inni ludzie obdarzaja nas owym usmiechem. Niby to takie drobne i prawie bez znaczenia, a jednak popatrz - juz drugi dzien jestem pod wrazeniem owych usmiechow?

Zycze Wam dobrego dnia!:)

3 paź 2012

Madrosci wszelakie

Lubimy sentencje. Kochamy sentencje niezmiernie bo one zwykle daja nam jakas idee, mysl, cos co pcha nas przed siebie. Tak jak i przyslowia, najczesciej zwane madroscia narodu, wnosza w nasze zycie pewna esencje madrosci pielegnowanej przez pokolenia. Czasem odczytujemy je zachwycajac sie ich trescia przez kilka chwil i wracamy do biegu codziennosci, czasem odczytujemy bezrefleksyjnie, a czasem jesli obecny stan niezwykle wspolgra z sentencja zyjemy nia przez jakis czas.
Gdyby sie zastanowic nad trescia owych madrosci, przeczytac je jednym tchem, latwo sie okaze, ze sa one czesto sprzeczne, ale wciaz aktualne w naszym zyciu. Mimo iz niosna rozne systemy motywacyjne i oddzielnie funkcjonuja zupelnie swietnie - gdyby zestawic je wspolnie, okaze sie, ze mamy klopot bo ktora droge wybrac?
Sama w latach szkolnych uwielbialam kartki z sentencjami. Najczesciej takie ladne kartki z pieknymi zdjeciami byly zywa trescia dlugich listow jakie pisywalam do przyjaciol. Tak, byly zywa czescia korespondencji. Zawsze gdy mialam napisac list, dosc precyzyjnie dobieralam kartke do adresata i do tresci jaka chcialam mu przekazac.

Obecnie era kartek troche mija, tak samo jak era plyt, ksiazek i zwyczajnych telefonow. Powstaja natomiast rzesze ludzi, ktorzy ucza jak zyc. Ich ksiazki, wystapienia, strony internetowe i blogi pelnia funkcje zyciowych doradcow. Ponownie kazdy prezentuje inny punkt widzenia, swoiste metody, reprezentuje inny nurt filozoficzny czy religijny i kazdy przekonuje, ze wie jak zyc. To samo dzieje sie w swiecie metod nauki jezyka obcego, co jedna to lepsza.
Nie ironizuje takiej rzeczywistosci, wrecz ciesze sie z niej bo taki kociol roznosci daje prawo wyboru, niejednokrotnie otwiera oczy na to co nowe, inne, nieznane. Okazuje sie bowiem, ze nie tylko kraje odleglej Afryki czy Azji sa egzotyczne i inne. Egzotyczne moga byc rowiez punkty widzenia.
Mam wrazenie, jednak pamietaj, ze pisze spontanicznie wlasne przemyslenia bez dokonywania owczesnych badan czy przeprowadzania powaznych wywiadow na ten temat, iz spolecznosci bardzo skamieniale we wlasnych systemach traktuja innosc jako cos zlego lub conajmniej nieslusznego. 'Ci oni nie maja racji'. Spolecznosci, przez ktore przeplywa roznorodnosc sila rzeczy traktuja ja jako swoista norme i zwyczajnie pielegnuja wlasne podworko bo ono obce nie jest.

Jest jeszcze jeden watek, ktory chce tu poruszyc. Watek kierowany szczegolnie do nas, kobiet jako ze wciaz sie twierdzi (nie mam zdania czy to prawda czy nie), ze sytuacja kobiet jest gorsza niz sytuacja mezczyzn. Kiedy czytamy owe elektroniczne sentencje lub sluchamy specjalistow od metod na zycie i zachlystujemy sie zaslyszanymi tresciami, co wowczas robimy? Na ile owe madrosci znajduja w nas zastosowanie? Na ile wplywaja one w sposob faktyczny na nasze zycie? Jak bardzo pomagaja nam w przytyciu lub schudnieciu, wyzbyciu sie nalogu, uzdrowieniu relacji partnerskiej lub relacji osobistej? Czy widac jakies efekty?
Jesli widac? Co bylo faktycznym powodem do przeprowadzenia zmian?
Jesli nie widac? Co jest tego powodem?

I na koniec zastanawia jeszcze jedna rzecz. Nie wiem czy obecnie zyjemy w jakiejs fali uzdrawiania swiata, permanentnie cytowanego stresu, itd. Czy tak bylo kiedys, czy to naprawde rzeczywistosc obecnej cywilizacji? Niezaleznie od tego czy tak bylo zawsze, czy tak jest jedynie obecnie, zadziwia fakt, ze nie umiemy zyc, albo inaczej, ze musimy sie uczyc zyc. To tak jakbysmy nie umieli jesc, nie umieli chodzic czy oddychac. Tak, jakbysmy zatracili nasze pierwotne narzedzia, w ktore jestesmy wyposazeni. Owszem, w pierwszych dniach naszego zycia inne samce i samice ucza nas jesc, ale nikt nie uczy nas wydalania czy czucia bezpieczenstwa w obcjeciach rodzica? Jak wiec sie stalo, ze zatracilismy cos z czym sie urodzilismy?

Staniecie w prawdzie jest niezwykle trudne. Czasem sama wiem co powinnam zrobic jednak cos w rodzaju odruchu bezwarunkowego (co jest oczywista nieprawda) dziala tak silnie, ze podazam za przyzwyczajeniem zamiast swiadomoscia. Staniecie w prawdzie jest trudne. Moze czasem unikamy go wlasnie ze wzgledu na ow trud?
Warto?

Udanego dnia zycze:)

2 paź 2012

Cisza

Cisza choć słychać wiele. Cudowny deszcz za oknem. Pralkę do prania. Oddech mój własny. Oddech spiacej Marysi. Szum aut.
Hmm.... Co jeszcze słychać w tej ciszy???

Zamykam więc oczy...

Wiatr.
Pluskajaca woda w kaluzach.
Coś dzwiecznego w prace, guzik lub suwak.
Głosy ludzkie.
Dźwięki nieodgadnione.
Kapiace krople deszczu.

I tyle chyba.

Jak często zatrzymujesz się by słuchać własnego swiata?

Zapraszam:) to świetna zabawa:)

5-minutowka dziekczynienia

Ujme to w nastepujacy sposob:
NA NASZEJ PLANECIE DZIEJE SIE DUZO DOBRA!
Ludzie pomagaja sobie wzajemnie, zwierzeta i rosliny wciaz dbaja o dobro naszej planety, slonce wciaz darzy nas swoimi promieniami, a ksiezyc swoja tajemnica. Gdy ogladasz telewizje - nie widzisz tego. Gdy sluchasz radia - rowniez mozesz miec problem z zauwazeniem owych wydarzen. Kiedy natomiast jestes ich uczestniczka - doswiadczasz dobra i piekna w najczystszej postaci.

Kazda z nas jest w innej sytuacji zyciowej. Kazda ma jakies zadanie przed soba. Kazda przechodzi przez osobista szkole zycia.
Moze jestes w stanie depresji, lub wyczerpania?
Moze jestes w toksycznym zwiazku?
Moze sama jestes wampirem energetycznym?
Moze jestes bez pracy i srodkow do zycia?
Moze jestes skrajnie zalezna od innych ludzi?
Moze ktos Tobie bliski jest nieuleczalnie lub ciezko chory?
Moze Ty sama jest ofiara choroby lub urazu?
Moze zyjesz w ogromnym strachu?
Moze jestes otyla i czujesz sie bezwartosciowa i brzydka?
Moze jestes molestowana seksualnie lub bita?
Moze...?
Moze...?
Moze...?

Co robisz? Co mozesz zrobic? Czy w ogole mozesz cos zrobic?
Oczywiscie na pierwszy rzut oka niewiele, a moze nawet dokladnie NIC. Jednak czy jest to prawda? Bo moze jest inny wariant, inna mozliwosc, ktora nie wymaga od Ciebie posiadania specjalnych srodkow, kwalifikacji, czasu, mozliwosci, a jednak moze zmienic Twoje zycie? Co by bylo, gdyby taka wlasnie ewentualnosc zaistniala?

Wyobraz sobie, ze jestes dokladnie soba w obecnej sytuacji. Spojrz na siebie w lustrze, albo jesli potrafisz, zamykajac oczy we wlasnej wyobrazni. Przypatrz sie sobie dokladnie. Jak wygladasz teraz, jaka jest Twoja obecna sytuacja i jak wygladalas 5, 10 lat temu? Jaka bylas? Co robilas? Co kochalas? Co bylo dla Ciebie wazne? Jakie byly i sa Twoje osobiste priorytety? I kiedy juz caly obraz bedzie niezwykle soczysty od barw i znaczen, wtedy wyobraz sobie, ze za Toba, tuz za Twoimi plecami stoi masa ludzi, ktorzy wyciagaja do Ciebie rece by Ciebie wydostac z obecnej sytuacji. Nie jedna osoba, nie dwie, ale naprawde wiele roznych osob, ktorych twarze potrafisz rozpoznac jak rowniez ludzi, ktorych nigdy nie znalas. Te wszystkie osoby sa po to by Ci pomoc. Nie chca nic w zamian, chca po prostu widziec Twoje szczescie.
Co robisz? Odpowiadasz gestem na wyciagniete dlonie czy chowasz sie we wlasnych ramionach odwracajac do wszystkich plecami? Jesli odwracasz sie plecami - nikt faktycznie nie moze Ci pomoc, bo nikt nie ma prawa przeraczac granicy Twojego wolnego wyboru. Jesli natomiast wyciagasz reke to tak jakbys wchodzila miedzy te osoby, miala dostep do ich pomyslow, przemyslen, mozliwosci. Bo one chca sie z Toba podzielic dobrem i miloscia.

Jaki zatem jest Twoj wybor?

5-minutowka dziekczynienia to wlasnie ta chwila, kiedy laczymy sie w jednym czasie, skupiajac mysli na dziekczynieniu. Nie jest wazne gdzie jestesmy i co robimy bo nikt nie ma wgladu w nasze mysli. Zabrzmi to paradoksalnie i niedorzecznie, ale mozesz byc glodna i dziekowac w tym samym czasie. Mozesz byc bita i dziekowac w tym samym czasie. Bo to co dzieje sie obecnie, fizycznie jest efektem Twoich dotychczasowych wyborow i moze tez braku pomocy, lub tego, ze choc pomoc nadchodzila - Ty jej nie zauwazalas. Dziekczynienie to oczyszczanie sie z leku, wscieklosci, pogardy, zawisci, nienawisci, itp. To oczyszczanie ze wszystkich stanow, ktore niszcza TYLKO I WYLACZNIE CIEBIE. I to jest poczatek podrozy w innym kierunku. Im bardziej regulanie czynimy ten gest, tym zwiekszamy wlasne szanse na zmiane naszego zycia. Choc na poczatku nic sie nie zmieni. Dzien, dwa, moze pol roku, moze i dluzej. Ale jesli spojrzysz na kolejnych 5, 10 lat - masz szanse zobaczyc 10 lat cierpienia lub kolejny rok lub dwa cierpienia, a nastepnych 8 - szczescia. Zatem ponownie wracam do Twojego wyboru. Sama go dokonaj.
Czy warto zaczac dzis i cierpliwie stawiac drobne kroki czy lepiej pozostac w istniejacym dotychczas stanie?

Zycze dobrego wyboru i pieknej 5-minutowki!
JEST NAS WIECEJ!

1 paź 2012

Znow swieci slonce!

Bylam dzis u tutejszej specjalistki od maluchow, przypisanej mi z urzedu, tzw. health visitor. Hmmm duzo by mowic o tym co ona wie i czego nie wie, ale najbardziej mnie rozbroila informacja, ze powinnam dawac mojej Marysi zwyczajne mleko. Takie normalne, z butli, albo kartonu, bo ono jest wysoko-energetyczne. I przedziwnym sposobem po powrocie do domu w jednym z newsletterow z polskiej strony poswieconej maluchom znalazlam liste 13 produktow, ktorych pod zadnym pozorem dzieciom dawac nie nalezy. A tam!? Mleko! To samo mleko w kartonie, o ktorym mowila pani specjalistka. Wspominala tez o jogurcikach, ktore Marysia winna dostawac od 4 miesiaca. Tak jak i wiele miesiecy temu wspominala, ze zmiana mleka nic nie wniesie w Marysiowy refluks choc pediatra byl innego zdania i tak moglabym jeszcze. Ale nie w tym rzecz.
Rzecz w tym, zebysmy;
- byli dumni z faktu, ze mamy mozgi i umiemy z nich korzystac. (oczywiscie jesli umiemy!),
- mieli swiadomosc, ze przecietny polski lump pomimo fatalnego systemu edukacji, ma wciaz wyzszy poziom wiedzy niz srednio ksztalcony niepolak (swiadomie wyolbrzymiam),
- doceniali co mamy bo za granica wciaz szukamy polskich lekarzy bo oni maja pojecie,
- mieli wlasne zdanie i umieli szukac zaufanych zrodel, zamiast jesc co nam do michy wpadnie.

Ciesze sie, ze Pani mi nie powiedziala, ze powinnam dawac Marysi czekoladke i wodeczke bo obawiam sie, ze moglabym nie powstrzymac swojego czasem pyskatego jezyka. A slonce zaswiecilo wlasnie dlatego, ze znowu zdalam sobie sprawe, ze nie wiem wszystkiego i wciaz wiekszosci sie ucze, ale im wiecej sie naumiem, tym lepsza moge byc mama.

30 wrz 2012

Chce

Chce poznać głęboko. Dogłębnie. Chce tak poznać własne tajemnice.
Chce wybierać. Chce wybierać co czuje, ze dobre, owocne i silne we mnie.
Chce zmieniać. Chce zmieniać chorobę w zdrowie, niemoc w moc, bezsens w sens.
Chce widzieć. Siebie widzieć teraz, wczoraj i jutro. Chce siebie.

Maska

Czerwony aksamit pokrywa twarz
Oczy
Krew leje się z ran
Szczęścia
Tonie coś i walczy
Aksamit wciąż leży
Krwisty
Dojrzały
Nietkniety

Róże w wazonie
Płatki opadły
Karmazynowe płatki
Życie w życiu
Życie bez życia

Sen nastał
Potęga snu
Marzenia dreszcze szarpanie chrapanie
Sen trwa
Trwa nieustannie
Niezmiennie

Maska

Blekity

Blekity są rożne
Szare
Zielone
Błękitne
Niebieski
Są ciche
Miewają blask
Czasem drżą deszczem
Lub burza
Czasem jedynie są cieniem
Niewidzialnym zazwyczaj
I nic się nie dzieje
Za chwile
Znikną

Szszszszszsz

Szum
Szmer
Szminka
Szmatka
Szelesci
Szarosc
Szum
Szemrze
Szuka

Pytania

Czy wszystko ma swój cel?
Czy ma znaczenie?
Czy Twój głód ma cel?
Twoja praca?
Twoje myśli?
Czy siła i słabość maja znaczenie?
Czy maja cel?
Czy tornado ma znaczenie?
Czy ma cel?
Czy przyszłość ma znaczenie?
A przeszłość?
Co ma cel i dlaczego?
Co ma znaczenie i dlaczego?

Skąd ta pewność, ze istnieje cel i znaczenie?
Skąd pewność, ze to nie wymysł człowieka, który zglupial?
Skąd pewność, ze ludzie maja coś wiecej niż psy i koty?
Czy moje pytania maja znaczenie?
Czy maja sens?
Cel?
Dlaczego?

Tu I teraz

No tak. Ławka. Morze. Delikatny szum fal. Śpiew ptaków. Cisza wypełniona dźwiękami natury.
Jestem na niewielkiej wysokości, na klifie. Morze zatem widzę z wysoka, nie jednocze się z nim jeszcze. Jestem.

Wczoraj poszperalam trochę o Beacie Pawlikowskiej. Znam jej działalność od dawna, pewnie jak każda z Was, ale nigdy nie zglebialam jej literatury. Jest w niej coś czego ja nie czuje, co mi nie odpowiada. Jednak po ostatnich tygodniach odczytywania jej żółtych karteczek z madrosciami czlowieczymi na FB, wczoraj coś wymusilo na mnie by drazyc temat. Wysluchalam kilku wywiadów, odczytalam recenzje książek. Wszystko się działo wieczorem, przed snem.
Dało mi do myślenia.
Nie chce ulegać zbędnej euforii bo moja droga jest moja droga, a jej droga należy do niej. Z pewnością ja mam w życiu inne zadanie niż ona.
Pointa jest taka, ze kolejny raz zauroczylo mnie jak człowiek, który potrafi twardo bronić własnych przekonań, mimo iż są one niepopularne - staje się liderem i ludzie nagle zaczynaja jego poglądy popierać mimo, ze je pierwotnie wyśpiewali, a jeśli te same odczucia ma ktoś słaby lub zwyczajnie przeciętny (bo tak się czyje), ludzie wciąż szydza i wytykają palcami.
Czy chodzi w życiu o to by być cukierkowym czy może widzieć ów realizm, który zawsze wykazuje, ze nic nie jest takie jakie być powinno? Chodzi o to by żyć czy wegetowac? Chodzi o to by się bać czy kochać bez leku? Chodzi o to by być czy nie być?

O co chodzi według Ciebie?

Wzlot czy spadek

Czasem wszystko spada. Czasem ja spadam. Czasem Ty spadasz.
I pewnie nikomu to nie jest potrzebne, ale takesmy sie nauczyli.
Spadac.
I teraz jest ten wybor. Spadac permanentnie i wierzyc w spadanie jako jedyna droge, albo usilnie uczyc sie wzlatywac. Obydwie wersje mecza, ale chyba jedna z nich niesie nadzieje? My wybieramy, ktoras z nich. Nikt za nas nie dokonuje wyboru. To my wybieramy.

Patrzac na wlasne zycie z perspektywy czasu juz widze w jak wielu sytuacjach wybieralam spadanie choc mialam szanse wzleciec. A powodem tego byl jedynie fakt, ze nie dowierzalam, ze moge sie wzniesc. Wiec sie nie wznosilam.

Dzis mam ponownie ten egzamin.
Wzleciec czy spadac?

26 wrz 2012

Czasem przerasta

Czasem jest już tak, ze nic nie da się zrobić. Trzeba poddać się nurtowi. I myśle, ze najlepiej jest gdy płynie się wciąż. Skąd więc ta wola niezgody i walki...?

19 wrz 2012

Wczorajsza 5-minutowka

Witajcie moje Kochane,

ten wpis kieruje najbardziej specjalnie do wszystkich Was, ktore wczoraj razem ze mna spedzilyscie 5 minut. To piekne, ze moglam z kims w tym samym czasie zadumac sie chwile i pobyc w ciszy, skupieniu koncentrujac sie na wdziecznosci. Jak wiecie osobistym powodem jaki mi przyswiecal byly 7-miesieczne urodziny Marysi, choc szybko okazalo sie, ze Marysia nie byla jedynym powodem mojej wdziecznosci. Powodow znalazlo sie znacznie wiecej niz w codziennosci gestej od obowiazkow dostrzegam....
Tak pieknie bylo, a i nasze krotkie rozmowy po czasie byly na tyle budujace, ze pomyslalam sobie iz nasze 5-minutowki moglyby sie jeszcze powtorzyc:) Mozna dziekowac, mozna przepraszac, mozna kochac, mozna wybaczac..... jest wiele wartosciowych, pelnych dobroci rzeczy, ktore mozna robic w ciagu zaledwie 5 minut:)

Pomyslcie o tym:)

A teraz przygotowalam cos dla Kobiet, ktore zmagaja sie ze zmeczeniem, podobnie jak ja. Chce sie z Wami podzielic kilkoma myslami i obrazami. Maly kawaleczek mojego doswiadczenia i jakie ono ma znaczenie:) Nie martwcie sie jednak - nie jest to dramat mrozacy krew w zylach. Mam wielka nadzieje, ze wzbudze na Waszych twarzach chocby malenki usmiech:)

Zalozcie sluchawki jesli jest to mozliwe i zgascie swiatlo:)
Zapraszam na film:)

Jak widzisz nie czytam z kartki, mowie spontanicznie, jestem absolutnie dla Ciebie cala soba, taka zwyczajna, bez makijazu:)
Kilka minut po owym nagraniu zeszlam na plaze i spacerowalam brzegiem tak, ze moje stopy, a nawet kolana zmoczone byly w wodzie morskiej. I doznalam olsnienia choc prawde mowiac niczego nowego nie wymyslilam:). Stara prawda znana od lat znalazla zastosowanie w praktyce...
O wszystkim opowiadam Ci w kolejnej odslonie. Tym razem to juz fale morskie zamiast nieba. Mam nadzieje, ze dam Ci choc odrobine poczucia, ze kroczysz brzegiem morza, slyszysz szum jego fal i czujesz miekkosc wody...
Zapraszam na film:)

18 wrz 2012

Wiedza i praktyka

Obserwując Marysie myśle o każdej z nas. Każda przechodziła podobna drogę. Każda uczyła się jeść, siadać, chodzić, robić siusiu i kupke do nocnika. Pewnie tez każda z nas się niezle potłukła spadając z roweru lub drzewa i nie raz cierpiałysmy z powodu niespelnionej miłostki biorąc ja za wielka miłość. Ile razy w życiu upadałyśmy????
Ale czy był w nas lęk przed porazka? Jeśli tak to kiedy się pojawił? We wczesnym dzieciństwie kiedy kolejny raz wypadła Ci z rączek zabawka i nie moglas jej dosiegnac by bawić się na nowo czy wtedy gdy zaczęłaś rozumieć bełkot dorosłych??? Wtedy słyszałaś o zagrożeniach i niebezpieczeństwach i nagle Twoje życie zaczęto rezyserowac niczym oskarowy horror bo wszystko co w Twojej głowie było dobre teraz zyskało pierwiastek zagrożenia...

Jaka mamy wiedzę na temat tego co nami naprawdę włada? Jaka mamy wiedzę na temat nas samych, naszych reakcji i wyborów? Co wiemy o innych punktach widzenia???
Bo każda z nas ma DOŚWIADCZENIE w bezlękowym upadaniu i powstawaniu. Mamy tez doświadczenie z okresu gdy odkryto przed nami tajemnice strachu i lęku. Co jednak wiemy na swój własny temat z obydwu tych okresów?

Oto moje zadanie na dziś. Dowiedzieć się czegoś o sobie i na nowo się do tego ustosunkować.

Dobrego dnia;)

17 wrz 2012

Pamiętasz 'Drugi rzeki brzeg'?

Wówczas gdy powstawał ów projekt czułam, ze przekraczam swój główny nurt myśli i odczuć dawnych z celebracja braku szczęścia i złego dzieciństwa na czele. Zupełnie poważnie czułam, ze przekraczam coś w sobie. Pewien obszar, którego nie lubię i nie lubię co dzieje się ze mną pod wpływem mojej unizonosci wobec owego obszaru. Wszelkie doznania jakie sobie uswiadamialam, a potem pisałam o nich były niezwykle prawdziwe. Miałam świadomość podróży, drogi, lecz nie miałam świadomości tego co spotka mnie na drugim brzegu. Skąd miałam wiedzieć? Przecież nigdy wcześniej tam nie byłam:)
Upłynęło trochę czasu. Moja uwaga skoncentrowana była na przeżywaniu codzienności, przedzieraniu się przez gestwiny nieznanej krainy. Trzeba mi było koncentracji. Musiałam być ostrożna. Czy byłam ostrożna nie wiem, ale na pewno dałam sobie prawo do pewnego eksperymentu - iść przed siebie niczym lekkoduch, który specjalnego leku nie odczuwa. Pozwolić światu rozpieszczac mnie smakami, doznaniami, tajemnicami. Dzięki temu dane mi było przeżyć cudowny wieczór z jazzem i czerwonym winem gdzieś w centrum Londynu. Dzięki temu dane mi było odczytać moje własne teksty gdzieś na krawezniku widząc niezwykła uwagę w oczach słuchacza. Dzięki temu poznałam ludzi o przeroznej mentalności co niezwykle pomogło uwolnić mnie z mojej tzw. racji. Dzięki temu wreszcie stałam się przeszczesliwa mama i mieszkam nad morzem wsród ludzi o usmiechnietych twarzach i parkach o naturalnej urodzie.
Tyle znalazłam na drugim brzegu. A im bardziej odkrywam piękno nowej krainy tym wiecej we mnie chęci do wstawania rano i maszerowania dalej, przed siebie. Bo skoro tak tu pięknie, to na pewno wiele jeszcze mam do odkrycia.

Miłość i lęk - lęk i miłość

Od kilku lat mam wrażenie, ze miłość i lęk to dwa główny 'kopniaki' by żyć. Każdy proponuje inna jakość życia. Każdy ma wielu czcicieli. Każdy ma ogromna moc sprawczą.
Gdyby sobie wyobrazić siebie z własnymi celami to co by nam przyszło do głowy? Chce ale się nie da? Czy - chce bo to kocham? Co daje nam sile by stawić krok decydujący? Co nas przed nim powstrzymuje!???

Sama obalam w sobie pewna 'niemoc' i słowo daje, mam ochotę dać sobie kopniaka:)!!!!!

Jak Ty sobie radzisz z siłami życia???

Myśli nocą

Nocą myśli błądzi po swojemu. Delikatnie i zwinnie jak kot. Czasem cieżko i wulgarnie jak jeż. Myśli błądza po omacku bo ciemno i glucho. Brak odniesien, spraw, które mogłyby zagłuszyć czas. Myśli są nocą wytrawnie natretne.
Myśle, spać nie mogę, zmuszam się, wojuje i tak do rana gdy zasypiam wreszcie i.... Radośnie marze sennie do czasu gdy nagle, niechętnie trzeba wstac. I tak noc za nocą. Noc za nocą. A świat istnieje dalej. Jedni śpią, inni się właśnie budzą, jeszcze inni trwają w rytmie dziennych spraw. I ja. I ja nie śpię...
A teraz ptaki. Już śpiewają. Już się budzą.
Ptaki to nieuchronny początek dnia:)

16 wrz 2012

Dzwieki zycia

Mieszkajac na Mazowszu czulam czasem przytlaczajaca nude totalnie plaskiego terenu. Brak dzwiekow istotnych dla zycia, brak przestrzeni dajacych natchnienie. Prawdopodobnie dla tych, ktorzy nad morzem lub w gorach mieszkaja nizina moze stac sie muza, ale jesli mieszka sie tam cale zycie, czlowiekowi zaczyna czegos brakowac. W kazdym razie ja tak mam. Szukam.

Z wdziecznoscia i radoscia chce sie z Toba podzielic dzwiekami morza i wiatru. Video, ktore chce Ci pokazac trwa ponad 2 minuty, zatem jest malenka dawka tego co swiat ma w ofercie. Mam nadzieje, ze owa malenka dawka pomoze Ci przeniesc sie w swiat wdziecznosci. Najlepiej bedzie jesli zalozysz sluchawki i na te dwie minuty zrezygnujesz z myslenia o calym swiecie i wszystkich Twoich sprawach. Mysl jedynie o wdziecznosci.

Dziekuje za zycie.
Dziekuje za milosc.
Dziekuje za wyzwania.
Dziekuje za dobroc.
Dziekuje.
Dziekuje.
Szczerze dziekuje.
Dziekuje sercem.
Dziekuje.
Dziekuje.

Video

15 wrz 2012

Wyciszenie

Wyobraź sobie, że jest dobrze. Że wszystko w Twoim życiu gra. Masz piękne ciało, przyjaciół, kogoś kto Cię kocha, pieniądze i realizujesz swoje pasje. Wyobraz sobie, ze wszystko jest teczowe, piękne i soczyste, a Ty żyjesz pełna piersią.
Jak się z tym obrazem czujesz?







A teraz pomysl, co naprawdę chciałabyś zmienić, co osiągnąć i czego doświadczyć? Wymyśl po jednej rzeczy do każdego punktu i je narysuj. Tak! Naszkicuj swoje marzenia i pragnienia. Naszkicuj tak jak umiesz. Rysuj. Daj sobie czas na wymyslanie i rysowanie. Żyj tą chwilą. Ona naprawdę wiele nie kosztuje:)

A teraz zlap oddech, zamknij oczy i naciesz się tym co na Ciebie czeka:):):)

Mozliwosc w przeszkodzie

Witaj,

gdybym Ci powiedziala, ze moje zycie jest absolutnie idealne, bez zadnego trudu przezywam kazdy dzien i wszystko zdaje sie byc cudownym snem snionym na jawie - uwierzylabys mi? A gdybym powiedziala Ci, ze moje zycie nie ma sensu, ze nic mi sie nie uklada i ze cokolwiek tkne - wszystko sie rozpada i w ogole nic mi sie w zyciu nie udaje i wszystko jest pod gorke - uwierzylabys mi?
Ktora wersja jest bardziej wiarygodna wedlug Ciebie?
Spokojnie:)
Nie musisz odpowiadac odpisujac na ten wpis, to nie lekcja w szkole, ani egzamin na studia, to zwyczajne dwa pytania, ktore stawiam zarowno Tobie jak i samej sobie by zastanowic sie chwile nad wlasnym spojrzeniem na zycie. Na zycie w ogole jak i na moje osobiste zycie.

Ostatnio wiele przyslow na temat trudnosci i mozliwosci przemyka mi przed oczami. Wiele tez madrych ludzi wspomina o takowej konotacji. Sama w swoim zyciu znajduje wiele sytuacji, w ktorych przeszkoda spotykala sie z mozliwoscia, jak i wspominam historie z zycia moich przyjaciol i ludzi, z ktorymi bylo mi dane porozmawiac, w ktorych zyciu owa zaleznosci przeszkody i szansy sie pojawia.

Wczoraj odbyl sie Kongres Kobiet w Warszawie. Na calym globie rosnie ruch feministyczny. Kobiety szkola inne kobiety jak dbac o swoje zycie, troszczyc sie o wlasne dobro. Wciaz istnieje przemoc, w wyniku ktorej cierpia kobiety. Rozne formy przemocy sa widoczne w roznych czesciach globu - nie ma tu nacji lepszych lub gorszych. Kobiety wciaz walcza o rownouprawnienie w szerokim tego slowa znaczeniu.

Czyz to wszystko nie brzmi jak trudnosc i szansa? Ograniczenie i mozliwosc? A gdyby przelozyc ogolne obserwacje na indywidualne podworko to czy tam tez mozesz znalezc przeszkody i mozliwosci?

Zycze Ci dobrych mysli, budujacych i tworczych, takich, ktore biegna w kierunku rozwiazan zamiast zasiadac przy gorzkiej herbacie odczuwajac niemoc. A jesli z jakiegos powodu zechcesz sie podzielic wlasnym przemysleniem, zapraszam. To miejsce dla Kazdej Kobiety, ktora chce tu wstapic.

13 wrz 2012

Jesli moge Ci w czyms pomoc?

Przynioslam Ci bukiet obrazkow. Takich obrazkow, ktore widzialy moje oczy i sie nimi zachwycaly bez konca. I wowczas gdy przygladalam sie im wszystkim bylo mi dobrze i blogo i moje mysli, uczucia i emocje stawaly sie coraz wolniejsze i lzejsze niczym lekkoduchy. Bylo mi tak lagodnie i miekko i wspaniale.
Pomyslalam wiec, ze moze dzis te same obrazy beda mogly dac i Tobie choc troche wytchnienia.




Niech Ci dobrze z nimi bedzie.