4 gru 2012

Pewnosc niepewna jak pisal ksiadz piszacy wiersze

Bo kazdej z nas zdaje sie, ze mamy racje. Jedna bardziej w biznesie, druga w duchowosci, jeszcze inna gdzies w religii, a kolejna w tradycji. I tak mozna wymieniac bez konca bo kazda z nas ma wlasne powody by twierdzic, ze wlasnie jej droga jest sluszna. Czy jednak owa pewnosc nie jest zbyt pochopna? Czy odrzucanie innych mozliwosci jest na pewno slusznym wyborem? Bo niby koncentracja na drodze, jak mawiaja wspolczesni pasjonaci amerykanskiej filozofii zycia - celu, prowadzi do jego osiagniecia, ale czy nie jest tak, ze koncentracja na jednym mierniku zamyka oczy na pozostale? Skad ta pewnosc, ze osiaganie celu winno byc trescia zycia? Winno byc celem samym w sobie? Skad pewnosc, ze kultura w ktorej wyroslam jest jedyna sluszna? A ci inni sa na pewno w bledzie? To samo jesli chodzi o religie, medytacje, itp. Co jesli nasz maly swiatek jest kompletnie za maly by widziec co jest sluszne, a co nie? Co jesli dzis upieram sie przy swoim, a za 10 lat sie tego usilnie bede wypierac? Albo przynajmniej bedzie mi wstyd....
Pewnosc niepewna i pierwsza milosc, ktora nie musi byc ostatnia.
A tyle ksiazek powstalo na temat zycia. Jak zyc, jak nie zyc, co jest madre, a co nie, co jest udowodnione, a co nie jest. Tyle ksiazek powstalo, a jesli Ciebie zapytam - czy wiesz jak zyc? Jaka bedzie Twoja odpowiedz? Czy masz metode na siebie, na wlasne zycie?
Jesli o mnie chodzi to nie mam tej metody. Mam poczucie jakoby kroczenie zgodnie z przeczuciem bylo dobre dla mnie, jednak widze, ze czesto nie potrafie sluchac wlasnego czucia, slucham zas rozumu. Nie mam jednak pewnosci, ze to blad. Wlasciwie dochodze do wniosku, ze nie mam pewnosci w ogole. Decyzje, ktore podejmuje obecnie, niby tak mocno osadzone w realiach takze nie moga byc na pewno sluszne. Bo skad mam wiedziec, ze sa wlasciwe? Jedyne co mi pozostaje to zadawanie pytan i wsluchiwanie sie w odpowiedzi, ktore do mnie docieraja. Pozostajac jednak w swiadomosci, ze zaledwie czesc mozliwych odpowiedzi jestem wladna uslyszec, czesc z owej czesci rozumiem wlasciwie, a poza tym istnieje cale spektrum mozliwosci, o ktorych nigdy nie bede miala pojecia.
Pewnosc niepewna.

2 komentarze:

  1. Anonimowy12/04/2012

    Nikt nie jest pewien, ze decyzje, ktore podejmuje sa wlasciwe, ale podejmuje te, ktore wlasciwe mu sie wydaja w danym momencie. Moga okazac sie strzalem w dziesiatke, i wtedy mozemy byc z siebie dumnie. Ale moga tez okazac sie pudlem i wtedy tez trzeba z tym zyc. To jest urok/przeklenstwo zycia.

    Co do pogladow, no coz... znasz powiedzenie: "tylko krowy ich nie zmieniaja". Dorastamy, zmieniaja sie nasze realia, nabywamy nowych doswiadczen, to i nasze poglady sie zmieniaja. Za niektorymi bedizemy stac murem do konca zycia, jesli nie z przekonania, to z przyzwyczajenia, bo dobrze jest miec w zyciu jakis odnosnik, cos na czym mozna sie oprzec.

    Zmiany o 180° rujnuja nas, nasze poczucie osadzenia, podcinaja nam korzenie. Czesto udaje nam sie jeszcze odbic i kwitniemy na nowo, ale ile razy w zyciu mozna tak "sie podcinac", za ktoryms razem w koncu uschniemy...

    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak teraz sobie mysle, czy w ogole jest mozliwe by zmienic cos az tak, o 180 stopni? Czy to naprawde mozliwe? Nie wiem. Jedno jest pewne, zmiany wiele daja i jednak wiele odbieraja. Tak i przyzwyczajenie ma swoje dobre i zle strony, jesli mozna takich slow uzyc. I jest chyba wlasnie tak jak napisalas - trzeba z 'tym' zyc, z ta niewiadoma, z tym ciaglym znakiem zapytania.

    Dzieki za slowa:)
    Za mysli:)

    Monika

    OdpowiedzUsuń