29 paź 2012

Poczatek

Taka chwila, ktora ma poczatek
Poczatek poczatku
co tam sie dzieje?
co zaistnieje?
co sie zatraci?
Poczatek

Milczenie, cisza, zmaganie, zgoda
nadchodzi nieoczekiwanie
lub oczekiwanie
poczatek

Wymuszony, zmuszony, upragniony
poczatek
wije sie miedzy nami
w tej chwili
i w tamtej
i za chwile wciaz wic sie bedzie
Poczatek

Boisz sie?
Myslisz?
Czujesz?
Zyjesz?
Poczatku.....?

25 paź 2012

Polski Klub Kobiet Przedsiebiorczych

Nosze sie z zamiarem zalozenia grupy 'Polski Klub Kobiet Przedsiebiorczych' z lokalizacja w Bournemouth. Chodzi o Kobiety, ktore zajmuja sie czyms co chca wypromowac i potrzeba im pewnej dyscypliny i mobilizacji.
Nie bedzie tu miejsca na plotkowanie, marudzenie czy szukanie dziury w calym, ale na faktyczne dzialania, ktore maja nam pomoc w realizacji naszych pasji. Taka grupa moze spelnic wiele funkcji przydatnych do realizacji wlasnych pasji i dzialan zawodowych:

·         Prezentujemy nasza oferte w gronie osob, ktore znamy i/lub poznajemy.
·         Nasza oferta jest polecona dalej.
·         Uczymy sie nieustannie wiary we wlasne sily, mozliwosci i to czym sie zajmujemy.
·         Organizujemy wspolne eventy, ktore sa wzajemna promocja.
·         Podsycamy w sposob konsekwentny nasz zapal do dzialalnosci.

 Jesli znacie takie Kobiety, lub same macie w glowie pomysly, ktorym chcecie nadac ksztalt - odezwijcie sie w wiadomosci prywatnej!

 UWAGA! Grupa poczatkowo bedzie kameralna, wiec chodzi o Kobiety z prawdziwa determinacja, nie zas Panie, ktore chca cos, ale nie wiedza jeszcze co to ma byc!

22 paź 2012

Dzialaj jesli to Twoj czas


W tytule umiescilam slowo: 'dzialaj'. Kazda z nas dziala. Kazda z nas wstaje o poranku lub w poludnie, dokonuje toalety, pewnie cos je i wykonuje dluga liste obowiazkow. Niezaleznie od stanu w jakim jestesmy - dzialamy. Jesli jestesmy chore lub zdolowane - dzialamy wolniej i mniej produktywnie, wciaz jednak dzialamy. Jesli jestesmy w fazie lotu Ikara, wowczas wszystko dzieje sie plynnie, nasza aktywnosc nabiera rumiencow, itp. To wszystko prawda. Malujemy sie, cwiczymy, pracujemy, wychowujemy dzieci, placimy rachunki, pierzemy, gotujemy, sprzatamy, bla, bla, bla... Dzialamy!

A ja mowie DZIALAJ!????
Ale jak to mozliwe?
Kiedy i co? Co mam robic?

Chce zapytac Ciebie o to czy robisz cos tylko i wylacznie dla wlasnej przyjemnosci i spelnienia? Dla siebie? Cos za co Ciebie nikt nie oceni, nikt niczego nie oczekuje od Ciebie, nikt Ci za to nie placi, itd. Czy robisz cos takiego co daje Ci tylko satysfakcje, wzbija pod niebo, doprowadza do orgazmu, sprawia, ze czujesz zycie w calym ciele? Czy robisz cos co jest Twoja pasja? Czy masz pasje? Czy jest cos czego chcesz choc nikt nie oferuje zaplaty? Czy robisz cos co sprawia, ze jestes absolutnie szczesliwa? Czy robisz sobie dobrze?

O takie dzialanie pytam bo to dzialanie jest przyprawa w zupie przecietnego zycia. I tak samo jak zupa moze byc zdrowa, ekologiczna i totalnie bez smaku, takie moze byc nasze zycie - prawidlowe, zgodne z zasadami i naznaczone zywa smiercia.

Pytam wiec raz jeszcze czy robisz cos dla siebie?

Nie wiesz co robic? Zacznij cokolwiek! Na odnalezienie pasji nigdy nie jest za pozno! Wez kartke i napisz kilka slow, albo narysuj cos. Lub wyszukaj w szpargalach welne i szydelko. Albo wsiadz na rower lub idz na basen. Moze zrob miejsce w pokoju, wlacz ukochana muzyke i zacznij tanczyc? Ugotuj cos tak jakbys miala podac krolowej.
Zacznij!
Zacznij cos robic. Cokolwiek.
Zacznij probowac.
Zacznij taplac sie w farbach.
Zacznij robic cokolwiek!!!!!!!!!!
Bez checi wynagrodzenia, pochwaly, itp. Zwyczajnie chciej zrobic cos co w duszy Ci gra i to Ciebie uskrzydla.!!!!!!!!!
Zacznij!

20 paź 2012

Wstawaj

To niesamowite jak malo moze spac czlowiek. Czuje sie tak jakbym byla w liceum, kiedy to trzeba bylo sie uczyc po nocach bo w dzien brakowalo czasu na takie dziwne zadania. Znowu okazuje sie, ze czlowiek jest w stanie zniesc wiecej niz mysli i osiagnac wiecej niz mu sie wydaje. I jeszcze jedno sie potwierdza, ze jesli czegos bardzo, bardzo chce - to znajde na to metode. Kiedy swoj czas oddaje z pasja komus innemu, okazuje sie ze nie trace wlasnego czasu ale tworze cos w innej czasoprzestrzeni. Tworze cos swojego i choc nie dla siebie to jednak dostaje cos niebanalnego w tym samym czasie. Okazuje sie, ze tworzenie plansz jezykowych nie tylko jest manualna zabawa dojrzalej kobiety ale umocnieniem jej marzen sprzed lat. Marzen, na ktore zaczyna spogladac zupelnie inaczej. To doladnie takie doswiadczenie jakie sie ma przechodzac przez terapie metoda dramy. Podobnie dzieje sie przy zastosowaniu bajkoterapii. Okazuje sie, ze dzialanie dla kogos jest terapia dla siebie.

Gdybym nie musiala, nie wstalabym o 5.20. Jednak Marysia nie potrafi sobie jeszcze przygotowac sniadanka, natomiast kiedy widze o poranku jej pokrecone loczki i cudowny usmiech, nie potrzeba mi budzika ani dodatkowych stymulacji. Wstaje, sluze jej, a potem dzialamy. Bo dzien jest dlugi i piekny.

Nie chodzi tez o to by sie zajechac. Trzeba pamietac o sobie, o wlasnych potrzebach, marzeniach. Jednak wciaz mysle, ze cokolwiek sie dzieje, a szczegolnie to, co zupelnie poza planem - ma ogromne znaczenie i sens. I przedziwnym sposobem wszelkie wydarzenia w ktoryms momencie sie lacza.

Zycze Ci bys wstala z usmiechem dziecka i jego zapalem do bycia i zycia.

19 paź 2012

Dbalosc o siebie

Im dluzej zyje tym wiecej sie ucze, poznaje i dowiaduje. Im wiecej doswiadczenia gromadzi sie we mnie tym czesciej weryfikuje dotychczasowe opinie i poglady. Im wiecej pogladow, ktore ulegly zmianie - tym wiecej milczenia i ciszy.
Dzis jednak mam w glowie cos co dotyka mnie bezposrednio. Dotyka tak, ze az pali pod palcami. Dbalosc o siebie lub jej brak - oto moj gwozdz do trumny. Mozna by rzec, ze owa choroba braku dbalosci o siebie dotyka glownie kobiety. Nie jest to prawda. Zarowno kobiety jak i mezczyzni maja podobne schorzenie, choc objawiac sie ono moze nieco inaczej. O oznakach owej choroby nie chce dzis pisac, ale o pewnej filozofii, ktora nam wtloczono przez lata. Bo system, bo wydarzenia historyczne, bo sytuacja ekonomiczna, itp. Wciaz malo dbamy o siebie. A skutkiem tego jest brak pewnosci siebie, poczucie gorszosci, stres, nadwrazliwosc i wiele jeszcze innych. Wciaz zdaje nam sie, ze lepiej jest najpierw dbac o innych, a potem ewentualnie zostana okruchy dbalosci o sama siebie, oczywiscie z reguly tak sie nie dzieje. Wiec zajmujemy sie innymi, a w nas powoli rosna destrukcyjne odczucia, mysli i wreszcie reakcje. Nasza interpretacja swiata tez ulega zmianie. Na gorsze rzecz jasna! Bo jak mozna mowic, ze swiat jest piekny chodzac caly rok w jednej sukience. Albo ze podroze sa niepowtarzalnym doswiadczeniem skoro wciaz pieniadze przeznaczamy na inne cele. Albo jeszcze inaczej, jak mozna sie zastanowic nad wlasna droga zycia i podejmowac przemyslane decyzje, skoro wciaz zastanawamy sie nad zyciem Kowalskich i Nowakow stresujac sie przy tym wiesciami plynacymi ze szklanego przyjaciela weza skoro wszystko to po pierwsze nas nie dotyczy, po drugie informacje, ktore do nas dochodza sa conajmniej w 50% klamstwem. My zas jemy je jak pajde chleba z wiejskim maslem.
Szantazujemy sie kazdego dnia chcac by swiat nas lepiej traktowal. I wciaz nam sie zdaje, ze to wlasnie inni ludzie sa nam winni dbalosc o nasze dobro. Dlaczego? Bo mysmy sie takiej postawy nauczyli! Nie weryfikujemy jej bo brzmi ona tak dobrze, tak niemalze swietobliwie, ze nie mozna inaczej zyc. Nie dostrzegamy wiec efektu jaki plynie z owej postawy. .Oczekuje, ze ktos o mnie zadba, ale ten ktos tego nie robi. Jestem wiec zaniedbana i rosnie we mnie gorycz i rozczarowanie. Te emocje musza znalezc upust wiec szukam kogos lub czegos na kim moge sie wyladowac i niech to bedzie dziecko, partner czy pies. Wtedy to juz nie ma znaczenia. Biedna zwierzyna, dziecie lub partner nie wiedzac czemu jest ganiony zaczyna sie bronic, a jak wiadomo najlepsza obrona jest atak., Czy mam kontynuowac ow lancuszek?
Pisze o poranku. Szkoda troche, ze tak zgryzliwie, jednak po kilku obserwacjach i wydarzeniach takie wlasnie emocje we mnie zasiadly. Coz, przeciez takze jestem w jakiejs czesci lancuszka...
Dbajmy o siebie - to naprawde przynosci znacznie wiecej radosci, szczescia oraz zdrowia fizycznego i psychicznego!

18 paź 2012

Obecna chwila

W obecnej chwili nie robie nic.
Nie pracuje.
Nie usmiecham sie do kogokolwiek bo tak trzeba.
Nie gotuje bo mi sie nie chce.
Nie mecze sie w szpilkach.
Nie slucham radia.
Nie pije herbaty.
Nie prowadze samochodu.
Nie rozmawiam przez telefon.
Nie...
Nie...
Nie....

Tylko siedze, maluje, oddycham, mysle, czuje, pisze, notuje, brudze sie, milcze, jestem.

DO DZIELA!

Slow nie ma. Sa malunki, szlaczki, flamastry i tektury. Dokonywanie wyborow - na co dzis mamy czas, na siebie czy dziecie? I zabawa bo zabawa daje sile. I kolory i zywioly. I chyba jeszcze jedno - chwile. Chwile, ktore sa tu i teraz. Chwile, ktore maja tak ogromna wartosc, ze az zachlystuje sie nimi jak powietrzem. Tworzac kolejne plansze i myslac jak tu polaczyc jeden jezyk z drugim i jaki pomysl znalezc na te rzeczy, ktorych sama nie zrobie. I widac radosc. A radosc jest jak nagroda, jak cos nieposkromionego.
Dzis wyczytalam tekst, ze na swiecie jest kilka milionow ludzi, czy na pewno dam prawo jednej osobie zniszczyc mi humor? Dalam takie prawo. Pozwolilam. Czy mi z tym dobrze? Nie! Wiec siadam i maluje slonce i kwiaty i przyczepiam do scian, szaf, mebli, gdzie popadnie. Zmieniam te straszne mysli na radosc, zmeczenie na sile, niemoc na pasje. Zmieniam bo chce by bylo mi lepiej. Nie chce tak jak jest.
DO DZIELA!

15 paź 2012

Świeczki

Mam zapalone świeczki. Tworze coś dla Marysi i myśle o osobistych porażkach. Czuje, ze jeśli przygotuje się do jutrzejszej 5-minutowki, osiągnęła coś ważnego. To dziwne, nigdy wcześniej tak nie czułam, ale dziś..... Dziś wyraźnie czuje jak oczekuje. Oczekuje odkrycia tajemnic.

Kiedy podejmujesz probe

To jest tak jakby swiat zmuszal do rozwiniecia skrzydel. Jakby juz nie chcial widziec, ze tlocze sie w nieistniejacej klatce tylko zwyczajnie frune. I wlasciwie nikogo to nie musi interesowac poza mna sama. Bo to przeciez moja klatka:)
Pamietam jak kiedys pisalam spontanicznie. Bylo wowczas dosc smutno, dosc melancholijnie, a jednak przyciagalo do siebie wzrok wielu osob. To bylo takie przyjemne gdy ludzie czytali i pozniej komentowali. Nadzwyczajne bylo to, ze komentowali piszac dlugie emile zamiast publicznych komentarzy. Mialo to dla mnie ogormne znaczenie. Jakby zylo to co czuje, mysle i pisze. Teraz pisze juz inaczej. Nie smuce, nie placze, lez nie wylewam, choc nadal pisze co mysle i czuje, co bym chciala. I jest cisza. To zachwycajace, nieprawdaz?
Pisze bo lubie. Lubie myslec o rzeczach i doswiadczeniach. Lubie szukac znaczenie spraw, ktore sie dzieja. Lubie swoista analize, rozkmine, cos w tym stylu. Lubie to. I lubie o tym pisac, rozmawiac, zyc tym. To jest takie moje. Nie Twoje, nie czyjes ale moje osobiste.
Kiedys, istniala zywa instytuacja przyjaciol, dzis istnieje instytucja przechodniow. Ludzi spotkanych na chwile, czesto w odpowiedniej chwili, ktorzy po czasie odchodza. Bezpowrotnie. Moze dlatego ludzie dorosli pisza ksiazki? Bo szukaja rozmowcow?
Czy ten post ma jakis zwiazek z zyciem kobiety?
Mysle, ze wiele. Ilez to razy robisz cos w zyciu, czego nikt nie widzi. Ilez to razy lakniesz by zauwazono co uczynily Twoje rece, co wypowiedzialo Twoje gardlo, co wytworzyl Twoj umysl? Jesli jestes mama, jak bardzo jestes oddana tworzeniu zycia, co dla innych jest zwyczajna norma. Bo tyle kobiet na swiecie jest mamami, ze nie ma w tym niczego nieslychanego... Ilez razy szukalas odpowiedniego partnera, ilez razy walczylas o wlasna tozsamosc i prawo do osobistych wyborow? Ilez razy wygralas lub przegralas w zupelnej ciszy? Czyz nie jest to zycie kobiety?
Obejrzalam dzis na YT kilka filmikow o porazce. Niesamowite materialy. Daja do myslenia. O dziwo nie znalazlam wiele filmow w jezyku polskim. Wszystkie sa po angielsku. I zaczelo mnie to zastanawiac, jak pieknie sie komponuje polska mentalnosc z pojeciem porazki i kompletnym brakiem zainteresowania tym tematem. A jak bardzo jestesmy w porazkach specjalistami...
Znalazlam nawet kilka nagran o niepowodzeniach, bo slowa 'porazka' nikt nie zastosowal, jednak sluchajac tych materialow dochodze do wniosku, ze nijak sie maja do mojej wizji swiata wiec nie ma sensu by je tu prezentowac. Ogladam wiec nadal materialy anglojezyczne i mysle sobie - co by bylo gdybym nie znala tego jezyka... Odciecie od tak ogromnej przestrzeni, ktora istnienie, do ktorej mam dostep, jedynie ja sama zamykam sobie furtke przed nosem. Szczesliwie tej furtki nie zamknelam i moge korzystac z tego co jest. Czy zawsze jestem jednak tak otwarta?
Pisze, choc moze nikt tego nie czyta. Pisze bo mam cos do powiedzenia i ciesze sie, ze urodzilam sie w takim czasie, kiedy pismiennosc kobiety jest norma, a nie fanaberia indywidualistki. Pisze bo na tym polega bycie mna, na werbalisowaniu tego co we mnie gleboko i na przezywaniu tego co jeszcze glebiej. Bez znaczenia czy na widowni siedza widzowie. I chyba o to wlasnie chodzi. By zyc swoim zyciem bez oczekiwania, ze inni otworza okna swoich domow i zaczna mnie podgladac. Choc nie przecze - to takze ma swoj smak.

14 paź 2012

Róbmy swoje

Kto z nas nie zna tej piosenki...? Chyba większość.
Róbmy swoje wbrew czy razem? Róbmy swoje płacąc za to czy czerpiąc sile z realizacji siebie? Róbmy swoje bo tak trzeba czy bo tak chcemy? Róbmy swoje...
Do wielu rzeczy warto dojrzeć w życiu. Wiele warto w sobie przepracował by to co kochamy nie było ujma ni kara, a źródłem radości i siły do życia. Warto ciagle coś ze sobą, dla siebie robić i doprawdy, nie jest ważne co mówią inni. Swoim gadaniem ignorują własne życie.... Nie bądź jedna z nich. Żyje swoim życiem, przedzieraj się przez ścieżki swoich wyzwań obrazuje się wygrana. Dopuszczaj się po zmaganiach. Wtedy praca przynosi satysfakcję:)

13 paź 2012

Pasowac

Mamy dzis przepiekna sobote. Slonce swieci, niebo jest bezchmurne, szczypie malenki mrozek i wszystko wyglada od razu tak jasno i pieknie. Oczy sie smieja, serce sie cieszy, dusza spelniona.
Wczoraj zaczelam tu pisac tekst o bardzo waznej obecnie tresci, ale sie okazalo, ze tekst nie mial sie ukazac gdyz wzgledy techniczne anulowaly jego istnienie. Pomyslalam jednak, ze w wytrwalosci sila i pisze dzis. Kto wie, moze z nowym natchnieniem, nowymi silami, bardziej celnymi spostrzezeniami...?

Od jakiegos czasu, kolejny raz w zyciu, mam wrazenie, ze przestaje pasowac do pewnej grupy ludzi. Poczatkowo mnie to troche martwilo. Potem wydarzenia dziejace sie na osobistym podworku przyciagnely moja uwage w pelni i nie oddawalam sie rozmyslaniom na temat nie-pasowania, az wreszcie, gdy codziennosc wytworzyla jakis sluszny rytm, temat powrocil. Powrocil przy okazji 5-minutowek. No i coz, co mnie mialo pokonac, to wlalo we mnie eliksir mocy. Otoz zaczelam dostrzegac, ze w zupelnie swiadomy sposob ide jakas droga, ktora obieram dobrowolnie i na ktorej poszczegolne osoby nie znajduja miejsca dla siebie. Dzieje sie jednakze i tak, ze na owej drodze poznaje nowych pielgrzymow. Zupelnie naturalny proces.
Kiedys, dawno temu, gdy zylam w ogromnej zagladzie psychicznej sadzilam, ze takie doswiadczenia oznaczaja jedynie odrzucenie bo jestem do niczego. Dzis widze to zupelnie inaczej. To co lata temu powodowalo we mnie paniczny lek i mysli samobojcze, dzis staje sie dodatkowym biegiem w aucie, ktorym pedze przez zycie.

Nie ma pointy. Takowa mozesz stworzyc sama jesli tylko czujesz potrzebe.  Podzielilam sie z Toba czyms co jest niezwykle zywym i aktualnym doswiadczeniem. Obecnym doswiadczeniem:)

Serdecznosci posylam:)

11 paź 2012

Stanmy sie wreszcie szczesliwie dojrzale!

'Ucz sie ucz bo nauka to potegi klucz' - tak slyszalam od zawsze. Byla tez inna prawda, ktorej sluchalam dosc regularnie, ze 'kobieta bez szkoly ma bardzo ciezko'. Kazda z Was samodzielnie ustosunkuje sie do owych madrosci. Ja bowiem nie o szkolnej nauce chce teraz ale o nauce zycia.
W ksiegarniach, internetach i wszedzie gdzie to mozliwe znalezc mozna sterty zapisanych madrosci o zyciu. Od okresu prenatalnego po smierc. Wiemy jak rodzic, jak jesc, jak zapewniac sobie byt i jak umierac tez juz wlasciwie wiemy. Wiemy tak nieslychanie duzo, a wokol wciaz sa wojny, gwalty, zawaly, rozwody i inne trudnosci, za ktore winimy Boga.
Uczymy sie ciagle i wiele wiemy, jedno tylko jest wciaz w nas nie uksztaltowane - wprowadzenie wiedzy w praktyke.
Tu wlasnie widze zadanie dla samej siebie. Zaczynajac od siebie isc dalej i pomagac zyc z wiedza, a nie bez niej. Zyc i doswiadczac zamiast jedynie wiedziec i wiedziec i wiedziec i babrac sie w zaszlosciach, przeszlosciach zbyt dlugo, niedbale i bez efektow. Kazda z nas ma na sobie bagaz. Nie ukrywajmy tego! Ale takze, nie czynmy z wlasnego bagazu wiezienia! Jestesmy zawsze w srodu, gdzies pomiedzy tym co bylo i tym co bedzie. Jestesmy zawsze w tym jednym miejscu choc ono w sposob ciagly sie zmienia.
Obudzmy sie wiec wreszcie i zacznijmy zyc.
Nie! Nie chodzi mi o tandetna motywacje, pod kierunkiem ktorej ludzie realizuja sie w jednej dziedzinie i kompletnie sa w tyle w pozostalych. Mam na mysli dojrzalosc, podejmowanie decyzji, w ktorych swiadomie czynimy dobro dla siebie i innych wiedzac, ze dobro daje nam znacznie wieksze perspektywy niz zlosc. Dojrzalosc to ten czas kiedy podejmujemy decyzje bazujac na doswiadczeniu i wiedzy. NIE NA LEKU! Leku przed niewiadoma. Dojrzalosc, ktora daje nam ogromnie szerokie spektrum mozliwosci, ale tez i nalada na nas odpowiedzialnosc za siebie.

Stanmy sie wreszcie szczesliwie dojrzale!

Intensywnie

Ciemna noca krocza slonie w wazonie.
Jasnym dniem zasypiaja powieki.
Slonce wiruje.
Czlowiek stoi.

Fanaberie.

Kogo to obchodzi, ze kamien lezy obok?
Kogo ze wiatr wieje i po co?
Myslenia.
Omylenia.
Zaglebienia.

Zyjemy intensywnie sadzac, ze tak wlasnie trzeba. Zapominamy o najwazniejszych sprawach bo skupiamy sie na tych malo istotnych. Ucza nas jakiejs hierarhii, ktora potem podwazamy. Czy tworzymy nowa?
Zamykamy sie we wlasnym sosie strachu, leku i niemoznosci. Wierzymy, ze to co myslimy jest prawda. Wierzymy, ze i tak nie mozna nic zrobic i nie dziwi nas, ze nic nie robimy. Czy robimy?
Surowa. Surowa czasem jestem choc bardzo sporadycznie. Czasem od glaskania wypadaja wlosy.

Ide.
Wroce.

5 paź 2012

Dzien przyjemnych zdarzen

Zdarzaja sie dni, kiedy dzieje sie duzo dobra. Hm, moze 'dobro' to slowo, ktorego naduzywam, wiec zamienie je na: przyjemnosci, pozytywne doznania, doswiadczenia wywolujace usmiech na twarzy i w sercu.
Najpierw udalo mi sie nakarmic Marysie wlasciwie bez klopotu poranna kaszka i poludniowym obiadkiem co nigdy wczesniej nie mialo miejsca. Wczoraj poszlo tak latwo, ze az pialam z radosci. Potem przybyla do mnie pewna przesympatyczna dziewczyna, ktora kocha sie w Marysi i pojechalysmy razem do szpitala z Marysiowa dolegliwoscia. W autobusie pan kierowca zanosil sie od zartow i to byl MOJ HUMOR. Bylam wniebowzieta. A w szpitalu przesympatyczny pan pielegniarz staral sie byc tak delikatny dla Marysi i w ogole tak cierpliwie odpowiadal na moje pytania z szerokim usmiechem ukazujac swoje idealnie rowne i biale zeby, ze doprawy swiat sie recil wokol radosci!

Takie dni bywaja czesciej choc nie mam pewnosci czy zawsze je zauwazam, ale wlasnie wtedy maja dla mnie sens te wszystkie dobre rady by usmiechac sie do nieznanych nam osob i byc milym i pomocnym bo to wlasnie tak dziala. Zapewne ani kierowcy autobusu, ani pielegniarza nigdy nie spotkam, ale wprawili mnie w stan lekkosci i usmiechu, ktory trzyma do dzis. Dokladnie to samo dzieje sie w zyciu innych ludzi, ktorych Ty i ja obdarzamy swoistym usmiechem! Dokladnie tak dzieje sie w zyciu moim i Twoim kiedy inni ludzie obdarzaja nas owym usmiechem. Niby to takie drobne i prawie bez znaczenia, a jednak popatrz - juz drugi dzien jestem pod wrazeniem owych usmiechow?

Zycze Wam dobrego dnia!:)

3 paź 2012

Madrosci wszelakie

Lubimy sentencje. Kochamy sentencje niezmiernie bo one zwykle daja nam jakas idee, mysl, cos co pcha nas przed siebie. Tak jak i przyslowia, najczesciej zwane madroscia narodu, wnosza w nasze zycie pewna esencje madrosci pielegnowanej przez pokolenia. Czasem odczytujemy je zachwycajac sie ich trescia przez kilka chwil i wracamy do biegu codziennosci, czasem odczytujemy bezrefleksyjnie, a czasem jesli obecny stan niezwykle wspolgra z sentencja zyjemy nia przez jakis czas.
Gdyby sie zastanowic nad trescia owych madrosci, przeczytac je jednym tchem, latwo sie okaze, ze sa one czesto sprzeczne, ale wciaz aktualne w naszym zyciu. Mimo iz niosna rozne systemy motywacyjne i oddzielnie funkcjonuja zupelnie swietnie - gdyby zestawic je wspolnie, okaze sie, ze mamy klopot bo ktora droge wybrac?
Sama w latach szkolnych uwielbialam kartki z sentencjami. Najczesciej takie ladne kartki z pieknymi zdjeciami byly zywa trescia dlugich listow jakie pisywalam do przyjaciol. Tak, byly zywa czescia korespondencji. Zawsze gdy mialam napisac list, dosc precyzyjnie dobieralam kartke do adresata i do tresci jaka chcialam mu przekazac.

Obecnie era kartek troche mija, tak samo jak era plyt, ksiazek i zwyczajnych telefonow. Powstaja natomiast rzesze ludzi, ktorzy ucza jak zyc. Ich ksiazki, wystapienia, strony internetowe i blogi pelnia funkcje zyciowych doradcow. Ponownie kazdy prezentuje inny punkt widzenia, swoiste metody, reprezentuje inny nurt filozoficzny czy religijny i kazdy przekonuje, ze wie jak zyc. To samo dzieje sie w swiecie metod nauki jezyka obcego, co jedna to lepsza.
Nie ironizuje takiej rzeczywistosci, wrecz ciesze sie z niej bo taki kociol roznosci daje prawo wyboru, niejednokrotnie otwiera oczy na to co nowe, inne, nieznane. Okazuje sie bowiem, ze nie tylko kraje odleglej Afryki czy Azji sa egzotyczne i inne. Egzotyczne moga byc rowiez punkty widzenia.
Mam wrazenie, jednak pamietaj, ze pisze spontanicznie wlasne przemyslenia bez dokonywania owczesnych badan czy przeprowadzania powaznych wywiadow na ten temat, iz spolecznosci bardzo skamieniale we wlasnych systemach traktuja innosc jako cos zlego lub conajmniej nieslusznego. 'Ci oni nie maja racji'. Spolecznosci, przez ktore przeplywa roznorodnosc sila rzeczy traktuja ja jako swoista norme i zwyczajnie pielegnuja wlasne podworko bo ono obce nie jest.

Jest jeszcze jeden watek, ktory chce tu poruszyc. Watek kierowany szczegolnie do nas, kobiet jako ze wciaz sie twierdzi (nie mam zdania czy to prawda czy nie), ze sytuacja kobiet jest gorsza niz sytuacja mezczyzn. Kiedy czytamy owe elektroniczne sentencje lub sluchamy specjalistow od metod na zycie i zachlystujemy sie zaslyszanymi tresciami, co wowczas robimy? Na ile owe madrosci znajduja w nas zastosowanie? Na ile wplywaja one w sposob faktyczny na nasze zycie? Jak bardzo pomagaja nam w przytyciu lub schudnieciu, wyzbyciu sie nalogu, uzdrowieniu relacji partnerskiej lub relacji osobistej? Czy widac jakies efekty?
Jesli widac? Co bylo faktycznym powodem do przeprowadzenia zmian?
Jesli nie widac? Co jest tego powodem?

I na koniec zastanawia jeszcze jedna rzecz. Nie wiem czy obecnie zyjemy w jakiejs fali uzdrawiania swiata, permanentnie cytowanego stresu, itd. Czy tak bylo kiedys, czy to naprawde rzeczywistosc obecnej cywilizacji? Niezaleznie od tego czy tak bylo zawsze, czy tak jest jedynie obecnie, zadziwia fakt, ze nie umiemy zyc, albo inaczej, ze musimy sie uczyc zyc. To tak jakbysmy nie umieli jesc, nie umieli chodzic czy oddychac. Tak, jakbysmy zatracili nasze pierwotne narzedzia, w ktore jestesmy wyposazeni. Owszem, w pierwszych dniach naszego zycia inne samce i samice ucza nas jesc, ale nikt nie uczy nas wydalania czy czucia bezpieczenstwa w obcjeciach rodzica? Jak wiec sie stalo, ze zatracilismy cos z czym sie urodzilismy?

Staniecie w prawdzie jest niezwykle trudne. Czasem sama wiem co powinnam zrobic jednak cos w rodzaju odruchu bezwarunkowego (co jest oczywista nieprawda) dziala tak silnie, ze podazam za przyzwyczajeniem zamiast swiadomoscia. Staniecie w prawdzie jest trudne. Moze czasem unikamy go wlasnie ze wzgledu na ow trud?
Warto?

Udanego dnia zycze:)

2 paź 2012

Cisza

Cisza choć słychać wiele. Cudowny deszcz za oknem. Pralkę do prania. Oddech mój własny. Oddech spiacej Marysi. Szum aut.
Hmm.... Co jeszcze słychać w tej ciszy???

Zamykam więc oczy...

Wiatr.
Pluskajaca woda w kaluzach.
Coś dzwiecznego w prace, guzik lub suwak.
Głosy ludzkie.
Dźwięki nieodgadnione.
Kapiace krople deszczu.

I tyle chyba.

Jak często zatrzymujesz się by słuchać własnego swiata?

Zapraszam:) to świetna zabawa:)

5-minutowka dziekczynienia

Ujme to w nastepujacy sposob:
NA NASZEJ PLANECIE DZIEJE SIE DUZO DOBRA!
Ludzie pomagaja sobie wzajemnie, zwierzeta i rosliny wciaz dbaja o dobro naszej planety, slonce wciaz darzy nas swoimi promieniami, a ksiezyc swoja tajemnica. Gdy ogladasz telewizje - nie widzisz tego. Gdy sluchasz radia - rowniez mozesz miec problem z zauwazeniem owych wydarzen. Kiedy natomiast jestes ich uczestniczka - doswiadczasz dobra i piekna w najczystszej postaci.

Kazda z nas jest w innej sytuacji zyciowej. Kazda ma jakies zadanie przed soba. Kazda przechodzi przez osobista szkole zycia.
Moze jestes w stanie depresji, lub wyczerpania?
Moze jestes w toksycznym zwiazku?
Moze sama jestes wampirem energetycznym?
Moze jestes bez pracy i srodkow do zycia?
Moze jestes skrajnie zalezna od innych ludzi?
Moze ktos Tobie bliski jest nieuleczalnie lub ciezko chory?
Moze Ty sama jest ofiara choroby lub urazu?
Moze zyjesz w ogromnym strachu?
Moze jestes otyla i czujesz sie bezwartosciowa i brzydka?
Moze jestes molestowana seksualnie lub bita?
Moze...?
Moze...?
Moze...?

Co robisz? Co mozesz zrobic? Czy w ogole mozesz cos zrobic?
Oczywiscie na pierwszy rzut oka niewiele, a moze nawet dokladnie NIC. Jednak czy jest to prawda? Bo moze jest inny wariant, inna mozliwosc, ktora nie wymaga od Ciebie posiadania specjalnych srodkow, kwalifikacji, czasu, mozliwosci, a jednak moze zmienic Twoje zycie? Co by bylo, gdyby taka wlasnie ewentualnosc zaistniala?

Wyobraz sobie, ze jestes dokladnie soba w obecnej sytuacji. Spojrz na siebie w lustrze, albo jesli potrafisz, zamykajac oczy we wlasnej wyobrazni. Przypatrz sie sobie dokladnie. Jak wygladasz teraz, jaka jest Twoja obecna sytuacja i jak wygladalas 5, 10 lat temu? Jaka bylas? Co robilas? Co kochalas? Co bylo dla Ciebie wazne? Jakie byly i sa Twoje osobiste priorytety? I kiedy juz caly obraz bedzie niezwykle soczysty od barw i znaczen, wtedy wyobraz sobie, ze za Toba, tuz za Twoimi plecami stoi masa ludzi, ktorzy wyciagaja do Ciebie rece by Ciebie wydostac z obecnej sytuacji. Nie jedna osoba, nie dwie, ale naprawde wiele roznych osob, ktorych twarze potrafisz rozpoznac jak rowniez ludzi, ktorych nigdy nie znalas. Te wszystkie osoby sa po to by Ci pomoc. Nie chca nic w zamian, chca po prostu widziec Twoje szczescie.
Co robisz? Odpowiadasz gestem na wyciagniete dlonie czy chowasz sie we wlasnych ramionach odwracajac do wszystkich plecami? Jesli odwracasz sie plecami - nikt faktycznie nie moze Ci pomoc, bo nikt nie ma prawa przeraczac granicy Twojego wolnego wyboru. Jesli natomiast wyciagasz reke to tak jakbys wchodzila miedzy te osoby, miala dostep do ich pomyslow, przemyslen, mozliwosci. Bo one chca sie z Toba podzielic dobrem i miloscia.

Jaki zatem jest Twoj wybor?

5-minutowka dziekczynienia to wlasnie ta chwila, kiedy laczymy sie w jednym czasie, skupiajac mysli na dziekczynieniu. Nie jest wazne gdzie jestesmy i co robimy bo nikt nie ma wgladu w nasze mysli. Zabrzmi to paradoksalnie i niedorzecznie, ale mozesz byc glodna i dziekowac w tym samym czasie. Mozesz byc bita i dziekowac w tym samym czasie. Bo to co dzieje sie obecnie, fizycznie jest efektem Twoich dotychczasowych wyborow i moze tez braku pomocy, lub tego, ze choc pomoc nadchodzila - Ty jej nie zauwazalas. Dziekczynienie to oczyszczanie sie z leku, wscieklosci, pogardy, zawisci, nienawisci, itp. To oczyszczanie ze wszystkich stanow, ktore niszcza TYLKO I WYLACZNIE CIEBIE. I to jest poczatek podrozy w innym kierunku. Im bardziej regulanie czynimy ten gest, tym zwiekszamy wlasne szanse na zmiane naszego zycia. Choc na poczatku nic sie nie zmieni. Dzien, dwa, moze pol roku, moze i dluzej. Ale jesli spojrzysz na kolejnych 5, 10 lat - masz szanse zobaczyc 10 lat cierpienia lub kolejny rok lub dwa cierpienia, a nastepnych 8 - szczescia. Zatem ponownie wracam do Twojego wyboru. Sama go dokonaj.
Czy warto zaczac dzis i cierpliwie stawiac drobne kroki czy lepiej pozostac w istniejacym dotychczas stanie?

Zycze dobrego wyboru i pieknej 5-minutowki!
JEST NAS WIECEJ!

1 paź 2012

Znow swieci slonce!

Bylam dzis u tutejszej specjalistki od maluchow, przypisanej mi z urzedu, tzw. health visitor. Hmmm duzo by mowic o tym co ona wie i czego nie wie, ale najbardziej mnie rozbroila informacja, ze powinnam dawac mojej Marysi zwyczajne mleko. Takie normalne, z butli, albo kartonu, bo ono jest wysoko-energetyczne. I przedziwnym sposobem po powrocie do domu w jednym z newsletterow z polskiej strony poswieconej maluchom znalazlam liste 13 produktow, ktorych pod zadnym pozorem dzieciom dawac nie nalezy. A tam!? Mleko! To samo mleko w kartonie, o ktorym mowila pani specjalistka. Wspominala tez o jogurcikach, ktore Marysia winna dostawac od 4 miesiaca. Tak jak i wiele miesiecy temu wspominala, ze zmiana mleka nic nie wniesie w Marysiowy refluks choc pediatra byl innego zdania i tak moglabym jeszcze. Ale nie w tym rzecz.
Rzecz w tym, zebysmy;
- byli dumni z faktu, ze mamy mozgi i umiemy z nich korzystac. (oczywiscie jesli umiemy!),
- mieli swiadomosc, ze przecietny polski lump pomimo fatalnego systemu edukacji, ma wciaz wyzszy poziom wiedzy niz srednio ksztalcony niepolak (swiadomie wyolbrzymiam),
- doceniali co mamy bo za granica wciaz szukamy polskich lekarzy bo oni maja pojecie,
- mieli wlasne zdanie i umieli szukac zaufanych zrodel, zamiast jesc co nam do michy wpadnie.

Ciesze sie, ze Pani mi nie powiedziala, ze powinnam dawac Marysi czekoladke i wodeczke bo obawiam sie, ze moglabym nie powstrzymac swojego czasem pyskatego jezyka. A slonce zaswiecilo wlasnie dlatego, ze znowu zdalam sobie sprawe, ze nie wiem wszystkiego i wciaz wiekszosci sie ucze, ale im wiecej sie naumiem, tym lepsza moge byc mama.