17 cze 2014

Czytam i mi smutno

Przeleciałam dziś przez facebooka i zrobiło mi się smutno. Jakieś uwagi, przykre zdarzenia, coś co nie cieszy a zastanawia.
Spojrzałam na rzeczywistość, wczorajszą, dzisiejszą i taką od środka i widzę tam smutek. Coś nie gra choć niby gra.
Myślę sobie do siebie, tak wiecie... trochę po omacku, trochę szeptem, trochę na ślepo i mi się zdaje, że wciąż jakiś brud we mnie siedzi i wyleźć nie chce.

Mieszanina barw. Przeźroczystość wody z szarością codzienności w jednym szklanym naczyniu.

Siedzę teraz i czuję, że coś jest nie tak. A jednak świat daje mi wiele podpowiedzi. Posłucham i oczyszczę.

Szeptu oczyszczenia mi trzeba.
Ciszy nieistnienia na chwilę. Bycia po prostu, bez koloru, istoty i zmysłów.

Bycia bez bycia by wrócić do istnienia.

2 cze 2014

Wiecie o Kleksowej?

Taaaa, na pewno wiecie o Kleksie. Wymyśliłam teatr, chciało mi się Kleksa i się zrobił. A mnie z tym dobrze.

Wcale nie bywałam zbyt często w teatrach. Wcale nie znam się na sztuce teatralnej. Wcale nie wiem zbyt wiele ale wiem czego doświadczam i jaką mam w sobie potrzebę. I to jest coś co ma ogromne znaczenie bo... Bo nie zawsze tak było. Od zawsze wiedziałam, że kocham śpiewać.
Pamiętam jak w siódmej klasie śpiewałam Autobiografię i szalałam za polskim rockiem lat 80-tych. I wiem, że zawsze chciałam śpiewać.

Pamiętam też jak uwielbiałam bełkotać udając, że mówię w obcym języku. Jako dziecko! Bez kontaktu z ludźmi z innych krajów. Ja bełkotałam i świetnie się przy tym bawiłam.
A jednak... nie umiałam pokierować życiem tak, żeby spełniło się dokładnie to czego pragnęłam, co od zawsze uwielbiałam i do czego mam predyspozycje. Dlaczego? Bo co chwilę gubiłam samą siebie. Wciąż próbując odpowiedzieć na oczekiwania rodziny i społeczeństwa wokół, zamiast szukać samej siebie, szukałam metod na robienie innym dobrze, własnym kosztem, choć bez wewnętrznej zgody.

A czemu siebie nie szukałam i nie wgryzałam się we własne pragnienia? Bo z takim poczuciem ważności własnej osoby, jakie miałam przez wiele lat, nie można iść przed siebie. Trzeba siedzieć posłusznie, jak mysz pod miotłą i po prostu wegetować.

Dziś jest chyba inaczej. Nie wiem jak jest, ale kiedy wczuwam się we własne odczuwanie i proszę nie wyzywać mnie od tautologii, to czuję się wspaniale. Oglądam kleksowe zdjęcia co jakiś czas (a można je obejrzeć tu i tu) i uśmiecham się sama do siebie bo mi się to wszystko niezmiernie podoba. Nie odczuwam ani dumy, ani stresu. Ja się zwyczajnie uśmiecham i oglądam ciągle te same zdjęcia.

Tu tkwi chyba tajemnica, w owym uśmiechu, który jest bo chce być, bo się pojawia naturalnie i frywolnie i tak lekko, bez końca i bez inwazji.

Tak, o wiele lepiej jest być wolnym niż zniewolonym.