20 paź 2015

Ani jajko ani kura tylko ja

Uciekly mi polskie znaki wiec ten wpis bedzie ich pozbawiony. Mea culpa. Wierze, ze wybaczycie.

Chce zajac tylko chwile. Sobie i Tobie, jesli zechcesz odczytac ten wpis.
Piekne sa inicjatywy pomocy, wszelkie systemy bardziej lub bardzo bardziej motywacyjne. Piekne sa metody pomocy systemowej, ktorymi sie uwzniosla prawo handlowe. Piekne sa idee, ktore dbaja o dobro spoleczenstwa. Ja jednak wyczuwam, ze to nie moja podroz. Jakis czas temu zaczelam isc indywidualna droga. Droga raczej wiejska, czesto lesna sciezka, gdzie ludzi jest malo, a spiewu ptakow calkiem sporo. Droga, po ktorej nie chodzi sie po to by sie spieszyc, na pewno nie biegnie sie tedy do pracy czy szkoly.... Zawsze gdy moja droga biegnie w kierunku autostrady, gdzie jest duzo ludzi podazajacych w tym samym kierunku - mnie to fascynuje, napawa moca, potem zas.... okazuje sie, ze lubie byc czescia takiego wyscigu ale tylko przez chwile, jakby to miala byc krotka przygoda, zaczerpniecie innej pasji do zycia niz ta, ktora jestem przepelniona. Zatem dopoki moge byc uzytkownikiem autostrady tak dlugo jak sama tego chce - jest cudownie. Wiem, ze jestem wolna i sama dokonuje wyboru. Jesli jednak jestem zobligowana by jechac o wiele dalej niz chce bo tak nakazuje trasa - wole na nia w ogole nie wkraczac. Ona mi juz szczescia nie da.

Szczescie.... Niby sprawa powszechna, a jednak zapomniana. A ja przypominam sobie o niej teraz, gdy coraz czesciej zadaje corce pytanie: 'Czy jestes tam szczesliwa?'. I nie chodzi o moja corke, ale o samo pojecie szczescia. Sama o nim zapomnialam. Sama przestalam o nim myslec. Owszem, mam w glowie bycie spelniona, osiagajaca cele, ale o szczesliwej mnie.... Zapomnialam. Niewiarygodne, prawda?!?! A jednak wydaje mi sie, ze nie jestem odosobniona w tej amnezji... Zatem gdy wkraczam na autostrade, z ktorej nie moge zjechac wowczas gdy to wedlug mnie odpowiednie - przestaje byc na niej szczesliwa i tyle. Pytanie jednak dotyczy organizacji takiej trasy, czy to mozliwe by autostrada miala zjazd co kilometr???? Otoz to, organizacja jest wazna, ulatwia zycie I tego nie podwazam i mysle, ze dopoki jest ona tworem spolecznosci by tej spolecznosci sluzyc - jest swietna. Kazdy ma prawo wyboru, czy z niej korzystac czy nie. Jesli jednak jest to organizacja narzucona, ktorej nalezy przestrzegac bezwzglednie I poddanczo - znowu staje w opozycji....

To chyba kwestia osobowosci, jedni lubia byc prowadzeni, inni lubia prowadzic. Jedni lubia makijaz, inni lubia naturalnosc, wreszcie, jedni potrzebuja swiata zewnetrznego, inni swiata wewnetrznego i tak dalej.... Kazdy ma inna podstawe by myslec I reagowac w taki lub inny sposob. I nawet jesli wybieram ciagla podroz po autorstradzie to I tak, gdzies tam w glebi wyboru takiego dokonalismy przez to jacy jestesmy. Nie probuje rozstrzygnac dylematu czy jajko czy kura, czy Darwin czy Biblia, jedyne czego obecnie dokonuje to potwierdzenie, ze ja jestem jakas i to wlasnie z tego powodu sa rzeczy, ktore mi odpowiadaja, inne zas nie.