2 lis 2012

Demony

Demony to takie cos co towarzyszy w zyciu bez zaproszenia. A to dziecinstwo w patologicznej rodzinie, a to spoleczne uwarunkowania, a to blokady, ktore sobie tworzymy, az wreszcie stajemy sie wiezniami zycia i smierci. A przeciez dano nam wolnosc...
Pomagaja nam duchowni, przyjaciele, terapeuci i inni, ci, ktorzy tez przeszli przez zycie swoje i maja cos do powiedzenia. Pomagaja z dobra intencja, wierzac w moc pomocy, jednak prawda jest fakt, ze kazda z nas swoje demony opanowac musi sama.
Cokolwiek tu pisze jest tylko moja historia. Kto wie, moze czasem sie w niej odnajdujesz, moze czasem wydaje Ci sie podobna, moze kiedys doswiadczalas podobnych odczuc i mialas podobne przemyslenia, a moze inaczej - teraz czytasz moje slowa i za jakis czas Ci sie one przypomna. Wtedy przypomnisz sobie, ze tak.... ktos kiedys juz przez to przechodzil. Podobienstwo czasem moze byc niezwykle wielkie, wrecz zludne. Latwo wowczas zasugerowac sie opowiesciami innych by znalezc swoja wlasna droge, jednak wciaz to sa historie innych ludzi, a my na wlasne zycie mamy znalezc wlasna metode.
Mam kilka takich demonow, z ktorymi walcze od lat. Kiedys nawet nie bylam ich swiadoma. Czasem sobie mysle - jak wielu rzeczy wciaz o sobie nie wiem? Jak wiele demonow mna wciaz kieruje, a ja nawet nie mam tego swiadomosci? Ale wroce, do tych, ktore w jakis sposob juz zidentyfikowalam.
To troche jak fobia, wiem, ze to jest, wiem w jakich sytuacjach sie pojawia, jak z nimi sobie radzic, ale kiedy juz nastepuja - jestem bezbronna. Powtarzam te same schematy tak jakbym miala klapki na oczach i zyla kompletnie nieswiadomie. Hm, stopnia swiadomosci pewnie nigdy nie okresle i pewnie nie o to chodzi. To co mi teraz siedzi w glowie to fakt bezbronnosci wobec siebie samej. Okazuje sie, ze wiedza i proby radzenia sobie czasem po prostu nie wystarczaja. Czasem trzeba mi kogos, wlasnie tego przyjaciela, duchownego, czy obcego czlowieka w pociagu, ktoremu mozna powiedziec wszystko i czuc sie uwolniona. A wtedy ponownie sprobowac od nowa, z czysta karta.
Nie zakoncze dzis w zaden wysublimowany sposob. Napisze jedynie tyle, ze jestem zmeczona od permanentnej konfrontacji z osobistymi demonami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz