6 gru 2015

Konkurencja

Z tą konkurencją to mam tak, że nawet jeśli jest mi super bliska osobiście, to i tak działa na nerwy służbowo:) Nie wiem czy to tylko moja choroba czy każdy tak ma, ale ja przyznaję uczciwie, że wkurza mnie jak mam konkurencję. To chyba kolejne olśnienie w ostatnim okresie! Konkurencja, różne sposoby realizacji tych samych pomysłów, podbieranie pomysłów, metod.... Lepiej robić coś bezprecedensowego, uniknąć tych myśli, na które trwonię swój czas. Po co mi to?
Jestem tu na chwilę, krótką chwilę porównując ją z wiecznością. Czy muszę tę chwilę poświęcić na myśli, które mnie drażnią? Chyba nie. Chyba mogę skoncentrować się na własnej podróży, bez poszukiwania plagiatów, obserwowania branży, itp. Po raz kolejny słyszę słowa Młynarskiego: 'Róbmy swoje'....
Współczesny świat skonstruowany jest dokładnie na opak. Są trendy, strategie, metody działania i trzeba się ich trzymać by odnieść sukces. Współcześnie cokolwiek robimy, mamy to robić dla osiągnięcia sukcesu. Przychód nie może być przychodem, spełnienie spełnieniem, a szczęście szczęściem, bo wszystko trza wsadzić do jednego sagana z sukcesem. Nawet macierzyństwo jest brane pod lupę sukcesu, czyż to nie żenujące?!
A jak się siedzi w domu i czasem spędza czas tylko z dzieckiem bo ono płacze, coś mu dolega to cóż... nie można zrobić wiele. Trzeba to przetrwać, być z nim i dla niego. Czas płynie na 'bezproduktywnym' byciu... Myślę teraz, że to może być paradoksalnie niezmiernie owocny czas. Czas oczyszczenia, odejścia od nurtu, głównych strategii i medialnego chaosu. Czas kiedy słyszymy głównie dziecko, a w tle samą siebie. Wtedy, w tej stagnacji i alienacji może ponownie zakwitnąć mądrość, zwyczajna ludzka mądrość i uświadomienie sobie kim się naprawdę jest.
Tak, nie lubię konkurencji ale chyba już myśleć o niej nie muszę bo wyłączę komputer i przeżyję ten dzień według własnego uznania, a nie tego co mi chce na siłę wcisnąć świat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz