3 gru 2015

Fartuch, szczota, ciera;)

A ja mam w głowie:


Uśmiecham się trochę do siebie bo jeszcze 15 minut temu nie miałam siły wstać na dwie równe nogi, 10 minut temu położyłam się z zamiarem zaśnięcia, a 5 minut temu wstałam bo byłam zbyt zniecierpliwiona by leżeć:)

Matka emigrantka wita w szare, pochmurne czwartkowe południe:)

Dziwacznie się dzieje bo okazuje się, że blog sam do mnie powraca. Ktoś niedawno temat poruszył, odkurzył i teraz co chwilę pojawiają się nowe głosy i mnie prowadzą na moje włości. Mam wrażenie jakoby świat zewnętrzny zapraszał mnie do własnego wnętrza:) Chylę czoła w podzięce i dziękuję za zaproszenie!


Bo to jest tak, w domu mam bałagan i trochę opadłam z fizycznych sił, ale głowa mi buzuje. Kilka ostatnich lat mnie bardzo szlifowało, obawiam się, że ów proces wciąż trwa, więc zastosowanie czasu przeszłego jest swoistym nadużyciem, lub nawet błędem. Inni ludzie szlifują. Czy wszyscy? Chyba nie, ci, którzy nie mają znaczenia.... po prostu go nie mają. Z dziećmi jest jednak inaczej. One potrafią rozbudzić w człowieku wszystkie najwspanialsze i najbardziej okrutne strony, są mistrzami w nauce konsekwencji i wytrwałości. Za każdym razem gdy oblewasz egzamin, przeżywasz traumy więc robisz wszystko, żeby kolejne podejście było tym ostatnim! Tak, to jest owo minimum, które w zupełności Cię zadowala, ale jeśli o dziwo okaże się, że wynik jest zaskakująco dobry - jesteś mistrzynią świata!

Piszę niespójnie ze współczesnym przekazem:) Dziś matka jest piękna, smukła, zarąbiście cierpliwa i super ogarnięta. Tak mawiają media:) Pamiętam początek nowego milenium i mój półroczny pobyt w Żabolandii, oglądałam tam TV bo była to metoda na naukę języka (jedna z wielu, czego chyba nikomu tu wyjaśniać nie trzeba) i zapadło mi w głowie, że 90% reklam w tamtejszej telewizji, w tamtym okresie kierowana była do kobiet. One zwyczajnie musiały chcieć być piękne, seksowne, ogarnięte, inteligentne i posiadać te wszystkie cechy, które dawno temu Edith Piaf miała w głębokim poważaniu, nie mówiąc już o kompletnie odmiennej modzie z czasów Rembrandta. Te reklamy musiały na mnie wywrzeć ogromny wpływ skoro do tej pory je pamiętam. Myślę jednak, że wiele się nie zmieniło. Nie wiem jakie są współczesne proporcje reklamowe bo nie oglądam telewizji, jednak czytuję to i owo, rozmawiam z tym i tamtym i okazuje się, że jeśli się jest wściekłym, jeśli się krzyknie, albo co gorsza ma się w domu tłuste kafelki w kuchni lub plamy na podłodze to znaczy, że się jest matką z marginesu i od takich należy się trzymać z daleka. OooooooooooooooooooooooKkkkkkej;) No to po mnie;)

Otóż wstałam, młoda najmłodsza śpi, starszaki poszły do softplay'a. Ja na dziś zaplanowałam porządki. Nikt mnie nie zmusza, nikt nie czyni wymówek. Pewnie moi znajomi są tak samo wypaczeni jak ja, albo mają poważne kłopoty ze wzrokiem;) Sama! Ja sama chcę posprzątać!
Nie! Bo ten bałagan, na który właśnie spoglądam (z szyderczym już uśmiechem) wcale nie robi mi dobrze, wręcz bardzo drażni moje minimalistyczne poczucie estetyki, ale mnie naprawdę bolą ręce i naprawdę jestem zmęczona. Mogę poprosić kogoś żeby mi posprzątał, mogę nawet za to zapłacić, żeby nie mieć poczucia, że wykorzystuję dobroć bliźniego, ale ja tak nie umiem. Bo ja muszę po swojemu!!! I mamy pozamiatane bo.... sama nie mam siły, nikogo nie poproszę więc bałagan zostanie bałaganem chyba, że przybędą krasnale z Islandii....

Ale! Ale!!! Może i bolą mnie ramiona, siadają kolana i nadgarstki, jednak palce są sprawne, a mózg aż paruje od chęci zrealizowania pomysłów. Tych się zrodziło tyle, że się nie dziwię, że mam nadwagę! No bo jak się tyle dzieci nosi.......!!!!:) Taaaa, zatem okres wydłużonego macierzyństwa procentuje u mnie wycieńczeniem, niespożytą energią intelektualną i megabałaganem. W walorach dodatkowych istniejącej sytuacji znaleźć także można: uśmiech, radość, szczęście, priorytety, coraz częściej praktykowane odpuszczanie. Przyznam, że pakiet dodatkowy smakuje tak bosko, że szara codzienność już tak nie razi;)

Uśmiecham się ponownie, tym razem bez szyderstw i bez lusterka. Uśmiecham się do Ciebie, kobiety zwyczajnej, która ma w domu bałagan jak ja i marzy o chwili ciszy, samotności i błyszczących, czyściutkich komnatach. Uśmiecham się i mówię, usiądź, napij się herbaty i pamiętaj, że nie jesteś sama:):):)

Ściski dla wszystkich megamaszyn! :):):)





Ps. Zdjęcia wzięte z internetu:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz