16 lis 2014

Nie ma

Nie ma. Czasem nie ma z kim rozmawiać. Ludzie mijają. Priorytety się zmieniają. Kolejni ludzie są na jakiś czas by znowu odejść, by przyszli następni. I z jednej strony jest smutek bo nie ma mnie już tam, albo nawet i tu już mnie nie ma, i wciąż jeszcze nie mam mnie tam dokąd podążam. Wolność myśli, przekonań, bagażu spowita dogłębnym zrozumieniem swojego świata.
Czy zawsze idę pod prąd? Chyba nie. Czy zawsze idę z prądem? Też chyba nie. Czy zawsze wiem dokąd i dlaczego idę? Czasem o tym zapominam.
Dziś zaświeciła iskra nadziei. Już tu mnie nie ma. Już kończą się moje frywolne działania. Zaczynam być tam.
Czy się zawiodłam? Właściwie to chyba nie. Ci, którzy mają być, są. Reszta nie miała większego znaczenia. Nic nie zmieniło się w mojej nacji, jedynie moje myślenie uległo zmianie - chcę mieć dzieci polskojęzyczne w granicach rozsądku. Czas chyba określić owe granice. Bo po co mieć wokół ludzi i ludzi... Lepiej mieć jednak osoby.
Macierzyństwo wnosi wiele. Dziecko zmienia perspektywę. Poznałam już kilka polskich matek, które odseparowane od Polaków poszukują ich gdy stają się matkami. Ten fakt pokazuje jak ważne są dla nas korzenie, jak ważne pytanie o to kim jesteśmy i skąd się wywodzimy. Jednak przychodzi czas gdy macierzyństwo zostaje okiełznane i czas wrócić do własnej skóry. To właśnie wtedy rozpocznie się walka o ogień.
Może to i dobrze, że nie ma z kim pogadać. Tak jak kiedyś, w ogólniaku. Może to i dobrze bo teraz mogę na nowo pomówić ze sobą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz