1 lut 2014

Tak sobie myślę

Za kilkadziesiąt godzin osiągnę po raz kolejny 'wiek dojrzały'. I myślę sobie, jakaż jestem szczęśliwa, że liczby tak bardzo mi są obojętne. Patrzę na tę liczbę i jej nie rozumiem. Nie wiem co ona oznacza, co się za nią kryje. Jak powinnam się zachowywać, czego powinnam unikać lub nad czym pracować. Patrzę na ten znak liczbowy i nijak mi nie zależy na nim, na jego wartości, ani jakości. On po prostu jest. Tak jak ktoś kiedyś wymyślił koło, tak też ktoś kiedyś wymyślił liczbę....

Jest jednak coś co miga mi w głowie coraz częściej - jak bardzo jakość życia zmienić się może pod wpływem śmierci? Teraz, gdy moja rzeczywistość zupełnie nie wskazuje, że mi do niej blisko, i za jakiś czas, gdy spotkanie z nią będzie nieuchronne?
Śmierć zmienia życie.
Czy oby na pewno?
Jak wiele lęków, jak wiele smutków, jak wiele wstydu może zostać zwolnionych z etatów i godzin nadliczbowych w obliczu śmierci??? Jak bardzo może to uwolnić człowieka w jego powrotnej podróży do szczęścia?


Gdyby tak nie patrzeć horyzontalnie, na ludzi, którzy kroczą obok, ale wertykalnie, na siebie w perspektywie wielobarwnego nieba.... Czy obecna JA ma odwagę stać się szczęśliwszą???


Tego Tobie i sobie życzę.
Monika

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz