14 kwi 2013

Smierc

Jak sobie wyobrazam smierc?
Nigdy wczesniej sie nad tym nie zastanawialam, ale dzis taka mysl do mnie przyszla. Zdalam sobie sprawe z faktu, ze w ogole o smierci nie mysle, nie mysle tez o zyciu w perspektywie smierci. A dzis zaczelo to miec sens. Wiele przedmiotow mojego niezadowolenia w perspektywie smierci wyglada zupelnie nieistotnie, wrecz niewidocznie. Natomiast determinacja, ktorej mi zabraklo by isc w obranym przez siebie kierunku okazuje sie byc bezcenna bo przez jej brak nie przeszlam kilku sciezek, do ktorych mialam dostep. I natychmiast pojawialo sie zastanowienie - czemu zabraklo mi determinacji? Okazuje sie, ze w perspektywie smierci to niezwykle pomocne pytanie i znalezienie na nie odpowiedzi pomaga zerknac na moje obecne zycie, na to kim jestem, gdzie i co dalej...
W perspektywie smierci wiele problemow, trudnosci i niesnasek nagle kompletnie traci sens. Co go zyskuje? Zdobyte doswiadczenia, historie z zycia wziete, te historie, ktore po latach staja sie znakomitymi wspomnieniami jak stare fotografie.
Jak sobie wyobrazam smierc? Chyba tak samo jak porod.
Najpierw oczekiwanie i lek przed niewiadoma. Szukanie metod na usmierzenie bolu, najlepiej kompletne jego zniwelowanie. A potem, gdy czas sie zblizy spokoj i powolne przygotowanie, az wreszcie niecierpliwe oczekiwanie. Dokladnie tak sobie wyobrazam smierc. A zycie? A zycie wyobrazam sobie jak ciaze, czas przemian, ewolucji, roztargnienia i glebi. Czas, w trakcie ktorego mozna poznac siebie znacznie bardziej niz w bezcelowym okreslaniu celi - tak popularnym wspolczesnie. Czas, w ktorym swiadomosc rodzacego sie zycia zmienia zupelnie perspektywe, z jakiej dotychczas na to zycie bylo mozna spogladac. Tak tez jest z zyciem w perspektywie smierci - zupelnie zmienia ono dla mnie swoj koloryt, smak i znaczenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz