7 mar 2015

Cisza

I znowu nadchodzi cisza. Piękna, zasłużona cisza. Plotki w ruch, podszepty, pytania.... A Ty siedzisz w swojej ciszy i spoglądasz z uśmiechem jak piszą scenariusze:)
Cisza jak ta nie znajdzie sobie równych. Cisza, w której wszystko możesz, niczego nie musisz, nikt na Tobie niczego nie wiesza, a i Ty jesteś łagodniejsza dla samej siebie. Litościwsza.... Łaskawsza...

Dawno temu chciałam zrobić samodzielnie urodzinowy prezent. Prezent nie byle komu bo mojej najbliższej przyjaciółce. Siedziałam po nocy z pomarańczową włóczką i kawałkiem tektury i coś mi nawet z tego pomysłu, który w wersji wyśnionej był tworem idealnym, pokracznie wyszło. Dzieło moich rąk było niezmiernie pokraczne, wręcz okropne, ja jednak siedziałam bardzo długo by je wykonać. Tak długo, aż mama zganiła mnie przypominając, która już była godzina. Pachniało brzaskiem.
Nie pamiętam czy wręczyłam ów prezent przyjaciółce czy jednak zakupiłam coś bardziej przewidywalnego i mieszczącego się w standardach urody przedmiotów, pamiętam jednak tę pomarańczową włóczkę i kawałek tektury i gitarę, która była efektem finalnym.

To jest ten stan, gdy wiesz, że czas jest dobry na to by działać lub by milczeć. Myślę, że tego się od razu nie wie, że człowiek się takiej mądrości uczy. Jest też taki czas gdy czujesz, że chcesz i bez względu na umiejętności zwyczajnie siadasz i zaczynasz coś tworzyć.
Czy to zmienia świat? Najprawdopodobniej nie. Ich świat pozostanie nienaruszony, Twój świat ulegnie jednak zmianie. Zapamiętasz tę pomarańczową włóczkę i niebo o świcie, tak mocno zapamiętasz jak te noce, gdy słuchałaś z innymi Topu Wszechczasów. Wtedy, gdy nie było jeszcze komputerów......... jak psów.
Wybaczcie Kochane czworonogi!

Są spotkania, które wiele uczą, osoby, które szlifują, sytuacje, które prowokują do podejmowania samodzielnych decyzji. Na początku smutek, złość, rozczarowanie, a potem... A potem różnie, raz duma, raz gorycz, a innym razem kolejny szlif diamentu. I nie ma w tym wszystkim jasności, nie ma celu bo życie się zwyczajnie toczy i nawet jeśli się nam wydaje, że mamy cel to właściwie gówno mamy.
Żyjemy! Mamy dar! Mamy niepowtarzalny i nieporównywalny dar. Każdy żyje zupełnie inaczej, doświadcza i interpretuje odmiennie i chociaż mamy tendencje do klasyfikowania i mądrzenia się to naprawdę nie widzę tego aby jakakolwiek filozofia, religia czy nurt, na który jest akurat popyt dyktował mi jak mam żyć i która wersja życia jest słuszną i niezastąpioną. Bo jesteśmy nosicielami daru, a każdy dar przyjmowany jest z radością i namaszczeniem, nie zaś wsadzany do pudełka z napisem: bogaty, biedny, newagowiec, katolik, itp.

Nadchodzi cisza. Sama nie przyszła, została zaproszona. Kto wie, może zrodzi się w niej jakieś mądre słowo, genialny pomysł, niepowtarzalne olśnienie?
Ta cisza, w której wiesz, że możesz nie działać, możesz nie istnieć i ani bycie ani nie bycie nie kosztuje Cię nic. Jesteś wciąż tym samym człowiekiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz