18 mar 2015

Metoda

Problem polega na tym, że nawet jeśli artykuły, fora i książki mówią o tym, że wpadliśmy w pułapkę informacji i będziemy zdrowsi jeśli znormalniejemy, wyluzujemy i zaufamy intuicji to my wciąż czytamy i szukamy. Bo przecież książka, która nawołuje do nie czytania i opowiada o szczęśliwości ludzi plemiennych napisana została po to by nas do tego modelu przekonać.

Myślę sobie... w pierwszym okresie życia mojej córki każdy mówił o tym, że dzieci są różne, mają swój czas i nie trzeba poganiać czworakowania, siadania, mówienia (lub milczenia:P), itp. bo każde dziecko rozwija się według własnego rytmu. Brawo! Byłam niezwykle rada, że tak można, ba, że tak jest nawet 'prawidłowo'. Dziecko jednak rośnie, wkracza w świat ludzi, systemów i cóż? Pojawiają się wykresy! A bo rączkę powinno układać inaczej jedząc łyżką, a to powinno być bardziej prodziecięce, a to ..... okazuje się, że wolność jaką posiadał mały człowiek zakończyła się mniej więcej po osiągnięciu trzeciego roku życia. I tak już zostanie.

Myślę sobie - być sobą - pięknie, problem w tym, że patrzę w lustro i średnio wiem kogo tam widzę. Czy ktokolwiek kiedykolwiek powiedział mi kim jestem? Czy ktokolwiek nauczył? Dał polecenie do rozszyfrowania, pracę semestralną do zaliczenia? Nie! Uczono mnie jedynie wiedzy, która obecnie jest częściowo przydatna, większość została jednak dawno zapomniana. Nie mówiono mi o moich predyspozycjach, potencjale, nie rozwijano pasji, a przecież to wszystko składa się na mnie. Kim więc ja jestem? Lekko rozbitym poszukiwaczem skarbu czyli siebie. Bo taki poszukujący łaknie spełnienia więc jeśli poczuje, że to już, macha wiosłami co sił w ramionach żeby tam dopłynąć. Najpierw zachwyt, euforia, niemal spełnienie gdy okazuje się po czasie, że to kolejny system. To nie ja, to system, który 'ja' polubiło. I co teraz? Odpływasz i dalej wypatrujesz co tam na horyzoncie.
Wszystko pięknie bo o to chodzi, owo poszukiwanie, tyle, że jak się jest człowiekiem dorosłym, lub za takiego się jest uważanym - warto by już znać takie podstawowe dane????!

Pojawia się zatem kolejna myśl - odejść. Odejść na jakiś czas, być głównie sobą ze sobą i własnym życiem i tam poszukać. Nie czytać, nie oglądać, nie rozmawiać tylko być. Być sobą na tyle na ile można. Być i poznawać co jest mną, a co tylko kurzem i naleciałością. Dbać, poznawać dalej i trwać przy sobie. Być ze sobą. Być tak długo aż ma się poczucie, że już wystarczy, że teraz można wyjść i spojrzeć światu w twarz.

Może to jest metoda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz