14 sty 2013

Bezimienny szpaler?

Ostatnio pisalam o systemie. Pisalam pewnie dlatego, ze wlasnie tym tematem zylam, trawilam go w sobie dosc dlugo i szukalam wlasnej postawy wobec tegoz bytu. Dzis, teraz, kiedy jest cisza, lekki chlod, Marysia spi, a ja mam chwile by skupic mysli odczuwam cos w rodzaju blogoslawionego uwalniania. Uwalniania od tego czego ucza o pierwszym wrazeniu, o zasadach savoir-vivre'u, o mowie ciala i innych zasadach, wedlug ktorych nalezy zyc. Dlaczego nalezy? Mam wrazenie, ze odpowiedz jest tylko jedna - bo komus na tym zalezy.
Komus zalezy na tym bym byla jednym z elementow szpaleru, ktory patrzy, slyszy, dostrzega to co jest mu podawane do informacji. Tak jak to sie dzieje na wielkich placach Rosji czy Chin, na szerokich ulicach USA, wszedzie tworzone sa przestrzenie publiczne, w ktorych gromadzi sie elementy caosci i tworzy z nich calosc. Elementy czuja sie tak dobrze w grupie, ze nie mysla nawet o jakiejkolwiek pulapce, w ktora wpadaja, a organizatorzy zacieraja rece.
Jest mi coraz lepiej z moim sposobem na zycie. Tworzenie glupot niezwykle istotnych. Spedzanie czasu w sposob niekonwencjonalny. To sa przestworza, w ktorych mi dobrze.
Cos sie rodzi. Nie wiem jeszcze co to ale znam juz ten stan tworzenia, ktory po dlugiej ciszy przynosi owoc. Spokojnie, bez popychania, bez zbednego rumoru. Cos sie rodzi powoli, skromnie, konsekwentnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz